Drukuj

 

 

27 stycznia 2019r.


Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu

74. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau


 

Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu

(International Day of Commemoration in Memory of the Victims of the Holocaust) -

to święto obchodzone 27 stycznia, w rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady  Auschwitz-Birkenau.

Zostało uchwalone przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 2005 r., by uczcić pamięć Żydów pomordowanych w czasie II wojny światowej.

Obchody tego dnia odbywają się nie tylko w Polsce,  ale na całym świecie.

Na terenie Muzeum Auschwitz-Birkenau, w tym roku  uroczystości ku czci zamordowanych w obozie rozpoczęły się od złożenia przez delegację byłych więźniów obozu Auschwitz kwiatów przy bloku 11 byłego obozu Auschwitz I.

Główne uroczystości odbywały się w budynku Sauny na terenie byłego obozu Auschwitz II-Birkenau, natomiast druga część uroczystości miała miejsce pod Pomnikiem Ofiar Obozu.  Rabini oraz duchowni różnych wyznań chrześcijańskich wspólnie odczytali psalm 42 z Księgi Drugiej Psalmów, a uczestnicy ceremonii złożyli przy pomniku znicze upamiętniające ofiary Auschwitz.

Kustosz Muzeum Auschwitz-Birkenau Mirosław Obstarczyk przypomina, że żołnierze Armii Czerwonej, wkraczając do obozu 27 stycznia 1945 roku uratowali niewielu więźniów, ponieważ większość z nich została wywieziona lub w tzw. marszach śmierci opuściła obóz na kilka dni przed wkroczeniem sowieckich żołnierzy. W tych marszach szło około 60 tys. więźniów, z czego około 20 tys. zmarło. Natomiast w obozie pozostało około 7,5-8 tys. wycieńczonych i chorych więźniów, którzy nie byli zdolni do ewakuacji i mieli zostać zamordowani. Część więźniów, którzy doczekali wkroczenia żołnierzy Armii Czerwonej do obozu, pozostała tam, by opiekować się chorymi i wycieńczonymi. W sumie w obozie hitlerowcy zgładzili ponad milion 100 tysięcy osób, 90 procent ofiar stanowili Żydzi.

W czasie II wojny światowej Niemcy wspierani w różnym stopniu przez państwa sojusznicze wymordowali około 6 milionów europejskich Żydów.

CZEŚĆ ICH PAMIĘCI


Aleksander Woroncow, operator radzieckiej ekipy filmowej odpowiedzialnej za filmowanie obozu, wspominał po wielu latach:

"Wierzę, że rozmiarów zbrodni popełnionych w tym największym obozie koncentracyjnym nie domyślało się nawet dowództwo naszej armii. Wspomnienia stamtąd zachowałem na całe moje życie. To wszystko było najbardziej poruszające i najstraszniejsze, co zobaczyłem i sfilmowałem podczas wojny. Czas nie ma władzy nad tymi wspomnieniami. Nie wycisnął on z mej pamięci wszystkich okropności, które zobaczyłem i nagrałem"

Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher: "W naszych rękach jest to, żeby taka tragedia już nigdy się nie wydarzyła i aby przyszłe pokolenia pamiętały jak ważny jest szacunek do drugiego człowieka."


Auschwitz-Birkenau jest wyraźną blizną na sumieniu świata - Świat potrzebuje pamięci !

 

 

W nawiązaniu do tematu przypominamy bardzo wzruszającą historię oświęcimskiego dziecka ( Pana Eugeniusza Gruszczyńskiego) odebranego matce przez Niemców, w obozie koncentracyjnym Auschwitz, któremu po wielu latach dane było odnaleźć swoją biologiczną matkę . (Zakładka - "Ludzkie losy - historie prawdziwe")

 

"Zapamiętaj imię swoje"

( Ludzkie losy - Historia prawdziwa )


Dzieciństwo Gienadija nie zaczęło się najlepiej. Urodził się we wsi pod Witebskiem kilka miesięcy przed wypowiedzeniem przez Niemcy wojny Związkowi Radzieckiemu. Jego ojca zmobilizowano, ślad po nim zaginął ( poległ pod Kaliningradem miesiąc przed końcem wojny). Gienadij z matką Zinaidą ukrywali się w lesie. Złapano ich i pół roku spędzili w więzieniu w Witebsku (bowiem mieszkańców wioski oskarżono o pomoc partyzantom).

We wrześniu 1943r. znaleźli się w transporcie do obozu zagłady w Auschwitz. Miesiąc później synka Zinaidy umieszczono w osobnym baraku. Czasem w nocy, kuląc się z zimna na drewnianej pryczy, zastanawiał się czy jego matka jeszcze żyje? I utwierdzał się w przekonaniu, że gdyby żyła, to na pewno starała by się go odnaleźć. Czy płakał ? Nie. Dzieci obozowe nie potrafiły płakać.

Z obozu zapamiętał niewiele: drewniane prycze i ludzi w białych fartuchach ( lekarzy przeprowadzających eksperymenty medyczne na więźniach), których bardzo się bał. Momentu, kiedy rozdzielono go z matką..... Nie, tego nie zapamiętał.

Po wyzwoleniu obozu w styczniu 1945r. z grupą dzieci, które przeżyły, trafił do prewentorium w Harburtowicach ( kilka dni wcześniej jego matkę wywieziono do obozu w Bergen-Belsen). Potem do domu dziecka w Buczu. Jedna z wychowawczyń - Halina (Helena ?) Gruszczyńska, szczególnie troskliwie się nim zaopiekowała. Myślała nawet o adopcji Gieńki, ale w końcu do tego nie doszło, a on trafił do kolejnego domu dziecka.

W domu dziecka - Gieńka w środku.

Gdy zaczynał naukę w technikum, wyrobił sobie metrykę. Nazwisko "pożyczył " od swej troskliwej opiekunki, swojego rodowego niestety nie zapamiętał. A imię Eugeniusz wybrał dlatego, że po zdrobnieniu przypominało jego  prawdziwe. W taki oto sposób stał się Eugeniuszem Gruszczyńskim - Polakiem.

Minęło kilka lat, Eugeniusz, student Politechniki Szczecińskiej, odwiedził Muzeum Auschwitz-Birkenau i obejrzał film nakręcony w dniu wyzwolenia obozu. I ten kadr - dziecko niesione na rękach przez więźniów. Tym dzieckiem był on. Tego dziecka od dawna poszukiwał Tadeusz Szymański - kustosz muzeum. Eugeniusz podał mu swój numer obozowy i prosił o odszukanie matki.

W 1965r. był już asystentem na uczelni, gdy przyszedł list. Od matki. Odnalazła go po 20 latach, bo zapamiętała jego obozowy numer z nieco zniekształconą ósemką.

Z matką Zinaidą Worobiow - odszukaną w Mińsku. Spotkaniu matki z synem towarzyszył tłum dziennikarzy.

Pierwsza rozmowa telefoniczna - ona płakała, on niewiele rozumiał po rosyjsku. Pojechał do Mińska. Na peronie przywitał go tłum dziennikarzy i ...matka. Wtedy to poznał swoje prawdziwe nazwisko - Gienadij Pawłowicz Worobiow. Matka opowiedziała mu, że robiła wszystko, aby zapamiętał choć swoje imię. Czuła, że mogą zostać rozdzieleni w obozie, więc powtarzała je jak mantrę, prosząc, by je zapamiętał. Ona zaś wykuła na pamięć jego obozowy numer: 149850. I tylko dzięki temu, po tylu latach mogli się odnaleźć.

Widzieli się kilkakrotnie. Najbardziej drażliwym tematem w ich rozmowach była kwestia powrotu Eugeniusza do jego pierwszej ojczyzny. Matka tego bardzo pragnęła, on w Szczecinie zapuścił korzenie, miał tu rodzinę ( żona, dwie córki)  i dobrą pracę na uczelni. Ona nie mogła widzieć jak dorastał. Jemu zabrakło uścisku matczynych rąk, kiedy tego najbardziej potrzebował - w dzieciństwie. Żadne z nich nie było temu winne, że rozdzieliła ich wojna i zły los. I tak musiało pozostać.

Zinajda Worobiow zmarła w 1993r.  Radziecki reżyser Siergiej Kołosow w 1974r. nakręcił, w oparciu o losy Eugeniusza Gruszczyńskiego, bardzo wzruszający film - " Zapamiętaj imię swoje".

 

Eugeniusz Gruszczyński, od wielu lat, przyjaźni się ze swoim kolegą z ławy szkolnej - Panem Michałem Kuną , którego wielokrotnie odwiedzał w Siemoni.

Dr inż. Eugeniusz Gruszczyński ze swoim bliskim kolegą z ławy szkolnej - Michałem Kuną w Siemoni ( ok.2005r.)

 

Zdjęcia udostępnione z prywatnego archiwum Pana Michała Kuny (Siemonia - 2011-2013)

 

Jako uzupełnienie powyższego tekstu przedstawiamy informację zamieszczoną w 33 numerze "Życia na gorąco" z dnia 18.08.2016r. na temat pobytu Ojca Św. w byłym obozie zagłady w Auschwitz. Dr inż. Gruszczyński był jedną z 12 osób – byłych więźniów tego obozu – którzy spotkali się wtedy z papieżem podczas milczącej ceremonii w Miejscu Pamięci.

" Podczas trzeciego dnia pobytu w Polsce (29.07.2016r.) - papież FRANCISZEK odwiedził były niemiecki obóz zagłady w Auschwitz. Przed blokiem 11 przywitał się z dwunastoma byłymi więźniami. Każdą z tych osób mocno uściskał i pobłogosławił. Potem Ojciec Święty postawił  przed Ścianą Straceń zapaloną świecę. Przekazał mu ją jeden z ocalałych więźniów -  Eugeniusz Gruszczyński ze Szczecina. Kiedyś był tylko obozowym numerem: 149850. Mówił, że spotkanie z Ojcem Świętym było dla niego wydarzeniem niezwykłym i ogromną radością. W Auschwitz bowiem stracił wszystko: szczęśliwe dzieciństwo, matkę, dom rodzinny, ojczyznę i własną tożsamość. Tego wszystkiego nigdy już nie odzyskał."


Obecnie dr inż. Eugeniusz Gruszczyński jest wiceprezesem Zachodniopomorskiego Zarządu Wojewódzkiego Związku Kombatantów  RP i Byłych Więźniów Politycznych, w którym od kilku lat aktywnie działa na rzecz pomocy socjalnej, medycznej i prawnej członkom Związku, często w podeszłym już wieku.