STOWARZYSZENIE SIEMONIA - PRZESZŁOŚĆ TERAŹNIEJSZOŚĆ PRZYSZŁOŚĆ

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Ludzkie losy

LUDZKIE LOSY - HISTORIE PRAWDZIWE


Potrzebujemy wiedzy o ludziach, którzy odeszli, wiedzy o tym, jak żyli i wiedzy - o miejscu, gdzie żyli.

Świadomość tego, kim byli nasi przodkowie buduje w nas wszystkich, a w młodym pokoleniu szczególnie, więź z miejscem urodzenia i ludźmi w tym miejscu żyjącymi. Poznawajmy więc prawdę o  losach ludzi, uwikłanych w świecie, który nierzadko zagrażał ich istnieniu, o ich tragediach, słabościach, ale także o moralnej sile i dobroci, które przecież drzemią w każdym z nas, chociaż czasem bywają głęboko ukryte.

Opisujmy historie naszych rodzin, znajomych itd. Na tej stronie chcemy to Państwu umożliwić.

Z całą pewnością pozwoli to, stworzyć wspólnotę lokalną w pełnym tego słowa znaczeniu. Wspólnotę tych, którzy żyją obecnie i pokoleń, które odeszły.

Uszanujmy tradycje i zwyczaje naszych przodków, co więcej -  poznajmy je bliżej - może dzięki temu, łatwiej będzie nam pokochać swoją małą Ojczyznę i stworzyć prawdziwe więzi międzysąsiedzkie czy dobre międzypokoleniowe relacje. Niech te publikowane tu materiały staną się podłożem kulturowym tej więzi.


Zachęcamy do spisywania historii dziejów rodzinnych i przesłania ich do nas (poprzez zakładkę "Kontakt z nami").

Z przyjemnością opublikujemy je na naszej stronie. Mile widziane zdjęcia i inne ciekawe materiały.

 

 

Zapraszamy do współpracy!



Drukuj PDF

 

KWIECIEŃ MIESIĄCEM PAMIĘCI OFIAR KATYNIA -

także naszych rodaków z Sączowa oraz z innych miejscowości gminy Bobrowniki.”



„KATYŃ” - to słowo - milczenie. Dotykając tego słowa, dotyka się największej zbrodni i największej rany,

nazywanej GOLGOTĄ WSCHODU.

/Ks. prof. Krzysztof Pawlina - „Niedziela” nr.47/2004/



Oto jak w historię Polski – w tę bolesną historię narodową,  wpisany został scenariusz losów życiowych mieszkańca Sączowa - Pana Stefana Dyszego. Podobny przebieg zdarzeń miał miejsce w przypadku  Pana Stanisława Kaima i innych opisanych niżej losów rodaków z Sączowa  i okolicznych miejscowości.


Stefan Dyszy - Zdjęcie z 1929r.                                    Stanisław Kaim - Zdjęcie ślubne z 1930r.

 

 


STEFAN DYSZY

ur. 10.12.1901 r. w Sączowie jako syn Tomasza i Anastazji.

Do służby wojskowej został powołany prawdopodobnie w 1920 r. w czasie obrony nowo powstałej Rzeczypospolitej Polskiej przed najazdem bolszewickiej Rosji. Za udział w tej wojnie otrzymał Medal Pamiątkowy.

Odzyskanie niepodległości w listopadzie 1918 r. nie oznaczało zakończenia walk o odtworzenie terytorium Polski w granicach przedrozbiorowych.

Ciągłe utarczki graniczne, rozruchy społeczne czy nieustanne przemieszczanie się ludności oraz demoralizacja wywołana wojnami – spowodowały zwiększenie się liczby przestępstw zagrażających życiu i mieniu obywateli.

Zrozumiałe jest, że w tych warunkach jedną z najważniejszych i najpilniejszych potrzeb odradzającego się państwa polskiego było utworzenie własnej policji, opartej na ludziach z doświadczeniem wojennym lub wojskowym, po odbytej służbie.

Wyzwanie takie podjął STEFAN DYSZY, w roku 1929 wstępując do zorganizowanej już Policji Państwowej. Odnotowane jest, że co najmniej od 1935 roku pełnił służbę w jednostkach terenowych Policji Państwowej w powiecie będzińskim. We wrześniu 1939 r. był zatrudniony w II Komisariacie P.P. w Sosnowcu.

Trzeba zaznaczyć, że już w 1928 r. nową strukturę policji wprowadziło Rozporządzenie Prezydenta R.P. / z dn.6.03.1928 r./ Określono w nim, że Policja Państwowa ma być zorganizowana na wzór wojskowy a w czasie mobilizacji lub wojny stanie się ona częścią sił zbrojnych Państwa.

Z kart historii wiemy, że 1 września 1939 r. wojska niemieckie – bez wypowiedzenia wojny – zaatakowały Państwo Polskie. Pod ich naporem, w nierównej walce oddziały polskie wycofywały się w kierunku wschodnim . Wykonując zarządzenia władz centralnych ewakuowano organy administracji państwowej - w tym również policję.

Początkowo punktem jej koncentracji był CHEŁM, następnie KOWEL na Wołyniu, natomiast policja z województw południowo-zachodnich, a przede wszystkim Policja Województwa Śląskiego wycofywała się w sposób zorganizowany w kierunku na TARNOPOL.

Dnia 17 września 1939 r. Armia Czerwona równie niespodziewanie dokonała agresji zbrojnej na Polskę. Wcześniej Rosja zawarła z Niemcami tajne porozumienie w tej sprawie / tzw. pakt Ribbentrop – Mołotow / mimo obowiązującego traktatu pokojowego z Polską.

Z początkiem października 1939 r. do niewoli sowieckiej dostało się po rozbrojeniu od 230 do 250 tysięcy oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego, Korpusu Ochrony Pogranicza /KOP/ a wraz z nimi policjanci, funkcjonariusze Straży Granicznej i Straży Więziennej oraz osoby cywilne.

Początkowo jeńcy byli gromadzeni w różnych obozach i punktach odbiorczych w Rosji, z których po odpowiedniej selekcji /po oddzieleniu oficerów od szeregowców i podoficerów/, większość skierowano do pracy przymusowej w obozach systemu Gułag, część przekazano Niemcom, część skierowano do obozów specjalnych NKWD, niektórych umieszczono w więzieniach a nielicznych zwolniono.

Zastosowano wobec jeńców różne działania o charakterze śledczo-represyjnym, trwające do marca 1940 r. / m.in. przemieszczanie do innych obozów, wielokrotne indywidualne przesłuchania wszystkich, indoktrynację, aresztowania w obozach /. Po tym - większość oficerów Wojska Polskiego i policjantów oraz innych osób z formacji mundurowych /wraz z szeregowymi i podoficerami/ skoncentrowano w trzech obozach specjalnych: w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.

Największy ze specjalnych obozów dla jeńców wojennych, gdzie trafił również STEFAN DYSZY – obóz ostaszkowski – został utworzony w byłym klasztorze prawosławnym NIŁOWA PUSTYŃ na wyspie STOŁBNYJ jeziora SELIGER – w obwodzie kalinińskim, w odległości ok.10 km od miasteczka OSTASZKÓW.

W obozie tym, pod nadzorem NKWD – wg stanu ewid. na dzień 18.02.1940 r. znajdowało się 6369 jeńców, w tym: 282 oficerów policji,żandarmerii i KOP, 784 podoficerów policji i żandarmerii, 5001 szeregowców policji i żandarmerii, 114 strażników więziennych, 6 wywiadowców i 182 inne osoby /m.in. lekarze, duchowni, osadnicy wojskowi/.

Wszystkich jeńców w obozie ostaszkowskim obowiązywała praca: w utworzonych warsztatach o różnym profilu, prace ziemne wokół obozu i przy budowie grobli łączącej wyspę STOŁBNYJ z półwyspem SWIETLICA. Z powodu swej lokalizacji – położenie na wyspie / gdzie temp. w zimie przekraczała – 43 st.C / oraz przy nieogrzewanych pomieszczeniach, obóz dostarczał jeńcom szczególnej udręki. Normy żywieniowe obliczone były wyłącznie na podtrzymanie życia, nie zaspakajając głodu. Podobne, złe warunki egzystencji panowały w pozostałych obozach jenieckich.

Po wielokrotnych przesłuchaniach i śledztwie funkcjonariusze NKWD formułowali swoje opinie o Polakach, które kierowali do Centrali w formie raportów i doniesień. Często podkreślali w nich nieprzejednaną postawę Polaków w stosunku do reżimu sowieckiego, ich przywiązanie do polskości i katolicyzmu, wiarę w przywrócenie niepodległego państwa polskiego, przekonanie o bliskości konfliktu niemiecko – sowieckiego co było postrzegane jako możliwość włączenia się ich do walki z zaborcami w sojuszu z Anglią i Francją w przypadku zwolnienia, absolutny brak akceptacji rzeczywistości sowieckiej i przekonanie o tymczasowości sytuacji, w jakiej obecnie się znajdują.

Ławrientij BERIA – Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych ZSRR /szef NKWD/ wystosował do Józefa STALINA tajny wniosek z dnia 2.03.1940 r. w którym twierdził, że zarówno jeńcy wojenni jak i więźniowie Polacy są zawziętymi, pełnymi nienawiści wrogami ustroju sowieckiego, którzy oczekują uwolnienia w celu podjęcia aktywnej walki o przywrócenie państwa polskiego. Postulował, aby wobec 14700 jeńców oraz 11000 więźniów zastosować najwyższy wymiar kary przez rozstrzelanie: bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania im zarzutów.

Dnia 5.03.1940 r. propozycja Berii o zgładzeniu polskich jeńców uzyskała akceptację: decyzję o wyroku śmierci dla Polaków podjął Stalin z poparciem 5 najważniejszych osób w państwie sowieckim. Zgodnie z zatwierdzonym wnioskiem , Biuro Polityczne KC WKP/b/ również dnia 5.03.1940 r. wydało tajną decyzję nr.P13/144 zawierającą w/w treść propozycji Berii. Organizację zbrodniczego przedsięwzięcia o nazwie „rozładowanie obozów” powierzono wytypowanym naczelnikom NKWD.

Do tej pory prowadzone są dyskusje i różne przypuszczenia na temat motywów podjęcia takiej decyzji / nie są znane dokumenty wyjaśniające tę kwestię / - czy była to: osobista zemsta Stalina za porażkę w wojnie z Polską w 1920 r., czy chęć pozbawienia narodu polskiego warstwy przywódczej, elity intelektualnej, by uniemożliwić odrodzenie polskiej państwowości.

Na podstawie tej zbrodniczej decyzji zaczęto tworzyć listy dyspozycyjne /likwidacyjne/ z nazwiskami jeńców. Wg tych list organizowano /przy zachowaniu ścisłej tajemnicy/ konwoje, które w różny sposób: pieszo, wagonami i samochodami więziennymi transportowały jeńców w grupach po kilkaset osób z poszczególnych obozów do miejsc zagłady.

Pozostałych jeńców /których nazwiska nie znalazły się na listach/ - z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa przemieszczono później do innego obozu w miejscowości Pawliszczew-Bor a następnie do GRIAZOWCA, gdzie grupa 432 osób doczekała się „amnestii”. Było to dnia 21.08.1941 r. Kolejna data to dzień 9.09.1941 r. kiedy ta grupa ocalonych dotarła do miejscowości TOCKOJE, zasilając formującą się Armię Polską w ZSRR pod dowództwem generała Władysława Andersa .

Zawdzięczamy im poznanie losów jeńców oraz ich codzienności w obozie kozielskim na podstawie relacji ustnych lub w formie pamiętników /m.in. Stanisława Swianiewicza, Zdzisława Peszkowskiego /. W odniesieniu do obozu w Starobielsku wspomnienia swoje spisał Józef Czapski. Inne relacje znamy obecnie na podstawie dzienników, które zostały odnalezione przy zwłokach ofiar /np. zapiski Adama Solskiego/.

Po tajnych egzekucjach polskich jeńców ich rodziny straciły z nimi kontakt – przestała nadchodzić korespondencja,wysyłane przesyłki wracały. Również osoby ocalone z w/w trzech obozów mimo, że były świadkami kolejnych, bezpowrotnych wymarszów poszczególnych grup jeńców – nie miały żadnych informacji co do ich dalszego losu.

Dnia 3 grudnia 1941 r. podczas wizyty gen. Sikorskiego w Moskwie, odpowiadając na pytania w/s zatrzymanych polskich oficerów, Stalin kłamał i starał się unikać jednoznacznych odpowiedzi. Twierdził, że wszyscy zostali zwolnieni i być może rozproszyli się lub uciekli np. do... Mandżurii.

Według naszej dzisiejszej wiedzy na ten temat, już dnia 3 kwietnia 1940 r. z obozu w Kozielsku wyruszył pierwszy transport jeńców kierowanych na egzekucję do KATYNIA /wieś w Rosji, w obwodzie i rejonie smoleńskim nad Dnieprem, ok.18 km na zachód od Smoleńska/. Zamordowano tam m.in. nauczycieli – oficerów W.P. Byli to: porucznik Jan BĄTOREK,ur.1910 r. w Kidawie, - nauczyciel SP w Dobieszowicach, porucznik Marian PAWEŁCZYK,ur.1905 r. w Bobrownikach, - nauczyciel SP w Krzepicach i Częstochowie. Natomiast porucznik Wacław STASIAK ur.1906 r. w m.Kichary – nauczyciel SP w Bobrownikach,więziony w obozie w Starobielsku został zgładzony w Charkowie.  Dnia 5.04.1940 r. - 343 jeńców z pierwszej listy dyspozycyjnej opuściło Ostaszków – a 22.05.1940 r. akcja „rozładowania” tego obozu została zakończona.

Posterunkowy STEFAN DYSZY został wpisany na listę NKWD nr 027/4 poz. 48, nr akt 5471 z dnia 13 kwietnia 1940 r./lista ta zawierała 396 nazwisk jeńców/ i tego dnia został zamordowany w KALININIE /obecnie TWER/ i pogrzebany w MIEDNOJE.  W Polsce oczekiwała na niego żona Franciszka i troje dzieci  /córki: Henryka i Wacława, syn Bogdan/ oraz bliższa i dalsza rodzina.

W tym okresie zostali również zamordowani policjanci, którzy pełnili służbę w 1939 r. na ostatnim, przedwojennym Posterunku w Sączowie. Był to posterunkowy Jan GŁĄB ur.1888 r. - z listy NKWD nr 037/1/28/,3259 i st. posterunkowy Stanisław KATOLIK ur.1900 r. - z listy NKWD nr.037/1/85/,3668.  Natomiast st. posterunkowy Stanisław KAIM, syn Mikołaja i Anny, ur.7.04.1902 r. w Sączowie, pełniący ostatnią służbę na Posterunku w Proszowicach /pow.Miechów/ stracony został z listy NKWD nr.023/5/21/,5321.

Ponadto z terenów naszej gminy w Bobrownikach zginęli w Twerze: - przodownik Tadeusz BOCHENEK, ur.1898 r w Gołonogu – we wrześniu 1939 r. komendant Posterunku w Bobrownikach i przodownik Jan CIEŚLA, ur.1892 r. w Bobrownikach. Na Ukrainie zamordowany został komendant Posterunku Policji na Wschodzie Rzeczypospolitej przodownik Stefan BARTUSIK, ur.1895 r. w Bobrownikach.

Łącznie Zarząd NKWD ds. Jeńców Wojennych przekazał do obozu ostaszkowskiego 65 list, na których widniało 6314 nazwisk – przeznaczonych do zagłady Polaków.

Miednoje leży przy trasie Moskwa-Leningrad ok.25 km na zachód od Kalinina. Jest to stara osada nad rzeką Twiercą, lewym dopływem Wołgi. Zbiorowe mogiły znaleziono między wioskami Miednoje i Jamok.

Wyrażenie „KATYŃ” i „LAS KATYŃSKI” są używane zamiennie na określenie zbrodni katyńskiej jako całości – dokonanej w 1940 r. w podobny sposób w różnych miejscach ZSRR. Dzisiaj wiadomym jest, że na mocy w/w decyzji rozstrzelano co najmniej 21768 obywateli polskich w tym ponad 10 tys. oficerów wojska i policji. Ofiary zbrodni pogrzebano w masowych grobach: w KATYNIU pod Smoleńskiem /gdzie zamordowano ok. 4400 jeńców z obozu w Kozielsku/, w MIEDNOJE k/Tweru / gdzie zamordowano ok.6300 jeńców z obozu w Ostaszkowie/, w PIATICHATKACH na przedmieściach Charkowa /gdzie zamordowano ok. 3800 jeńców z obozu ze Starobielska/,  w BYKOWNI k/Kijowa / gdzie zamordowano 3435 jeńców, a w przypadku 6-7 tys. ofiar w innych nieznanych jeszcze miejscach - prawdopodobnie w KUROPATACH na Białorusi/.

Trzeba dodać, że rodziny ofiar zbrodni przebywające na terenie okupowanych przez ZSRR Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej – tj. ok.22-25 tysięcy rodzin /ponad 60 tysięcy osób w tym kobiety i dzieci/ - wysiedlono w kwietniu 1940 r. do KAZACHSTANU .

Paradoksalnie, ta zbrodnicza decyzja katyńska z dnia 5.03.1940 r., która została w późniejszym czasie ujawniona oraz raporty NKWD – stanowią materialne świadectwa CHWAŁY zamordowanych jeńców polskich, potwierdziły bowiem ich WIELKI PATRIOTYZM i nieugiętą wolę walki o wyzwolenie OJCZYZNY – nawet za cenę własnego życia.

Istnieje powiedzenie, że „człowieka można zniszczyć, ale nie można człowieka zwyciężyć”.  NIEZŁOMNEGO CZŁOWIEKA.

Takich właśnie ludzi Polska wtedy utraciła.


 

Dnia 17 lub 18 lutego 1943 r. - Rosjanie, mieszkający w pobliżu Katynia wskazali władzom niemieckim okupującym wtedy te tereny - miejsca istniejących tam masowych grobów.

Niemcy niezwłocznie rozpoczęli prace ekshumacyjne z udziałem wielu europejskich ekspertów. Sprowadzono również świadków - jeńców z niemieckich oflagów. Byli to jeńcy - dziennikarze a zarazem oficerowie amerykańscy, brytyjscy i polscy. Sprowadzono także kilku dziennikarzy i pisarzy polskich /m.in. Ferdynand Goetel, Józef Mackiewicz/.

Już 11.04.1943 r. Agencja Transoceaniczna a później inne ośrodki propagandowe wysłały w świat komunikat o odnalezieniu w lesie katyńskim masowych grobów i zwłok ok.10 tys. polskich oficerów oraz o zidentyfikowanych osobach dwóch generałów – Bohatyrowicza i Smorawińskiego oraz płk Hałacińskiego informując, że zbrodni dokonali Sowieci wiosną 1940 r.

Emigracyjny Rząd Polski zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i do władz Związku Sowieckiego z prośbą o zbadanie tej sprawy. Rosja zareagowała natychmiast zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Polską / 25.04.1943 r./.

Od tego czasu rozpoczął się okres fałszowania i zatajania zbrodni katyńskiej, co jest określane przez historyków mianem „kłamstwa katyńskiego”.


We wrześniu 1943 r. po wyparciu armii niemieckiej ze Smoleńszczyzny, w Katyniu natychmiast przystąpiła do pracy specjalna ekipa funkcjonariuszy NKWD i kontrwywiadu wojskowego „Smiersz”. Odgrodzono miejsca pochówku ofiar, umieszczano w grobach sfałszowane dokumenty, przygotowywano fałszywych świadków, a niewygodnych świadków odizolowano. Działania te trwały 3 m-ce do stycznia 1944 r.

Po tym Biuro Polityczne KC WKP/b/ powołało tzw. „Komisję Burdenki” a w jej składzie nie było nikogo z innych krajów niż ZSRR a nawet przedstawicieli z polskiej armii gen. BERLINGA, czy też ze Związku Patriotów Polskich – uzależnionych od władz sowieckich. W/w komisja miała „ustalić i przeprowadzić śledztwa okoliczności rozstrzelania w lesie katyńskim polskich jeńców wojennych przez niemiecko-faszystowskich najeźdźców”...i „ustaliła” , że zrobili to Niemcy.

Odkrycie w kwietniu 1943 r. w Lesie Katyńskim masowych grobów jeńców z obozu kozielskiego odsłoniło tylko część tragicznej prawdy. Natomiast nie uzyskano wówczas żadnych informacji o miejscach, w których zamordowano i pogrzebano jeńców z obozów w STAROBIELSKU, OSTASZKOWIE i innych. Trzeba było na to czekać jeszcze 47 lat.

Zbrodnia katyńska została podniesiona w 1946 r. podczas procesu zbrodniarzy hitlerowskich przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w NORYMBERDZE. Prokurator ZSRR Roman Rudenko wniósł wówczas akt oskarżenia o LUDOBÓJSTWO ok.11 tys. polskich oficerów w Katyniu przez III Rzeszę. Do akt sądowych włączył sprawozdanie Komisji Burdenki i zażądał, by Trybunał przyjął je bez dowodów i przesłuchiwania świadków. Sędziowie Trybunału nie wyrazili na to zgody. W toku procesu, po przesłuchaniu świadków kwestia zbrodni katyńskiej nie była już kontynuowana. W wyroku Trybunału – odpowiedzialność Niemców za zbrodnię katyńską została pominięta z braku dowodów.

Jeszcze w epoce Leonida Breżniewa - w 1969 r. , główny pomnik wojenny na Białorusi, upamiętniający ofiary zbrodni nazistowskich został zbudowany przez władze radzieckie w niewielkiej wiosce o nazwie CHATYŃ /obwód miński/. Dawniej w tym miejscu położona była wieś, która została spalona wraz z mieszkańcami przez hitlerowców dn.22.03.1943 r. Wielu historyków uważa, że wieś tą wybrano w celach dezinformacyjnych, ze względu na podobieństwo jej nazwy do KATYNIA , / w angielskiej transkrypcji z cyrylicy „Chatyń” tłumaczy się jako „Khatyn” i „Katyn”/. Chodziło o to, by zbrodnię katyńską nieustannie wiązać z Niemcami. Do Chatynia zapraszano wielu znanych gości zagranicznych w tym np. Richarda Nixona, Fidela Castro, Rajiva Gandhiego, Jasera Arafata i in. Do Chatynia przywożono również aktywistów partyjnych z Polski w ramach t.zw. Pociągów Przyjaźni. Po powrocie uczestnicy z zapałem przekonywali słuchaczy,jak to Związek Radziecki wspaniale uhonorował ofiary zbrodni niemieckich w Katyniu. Tylko, że...nie dotyczyło to zamordowanych oficerów polskich a Khatyn – czy Katyn nie był tym Katyniem, w którym zostali oni zamordowani.

Mimo tego, Polacy z różnych dostępnych źródeł dowiadywali się PRAWDY.

W latach 70-tych i później , coraz częściej w wielu polskich miastach w kwietniu pojawiały się gazetki i plakaty z treścią: KWIECIEŃ MIESIĄCEM PAMIĘCI O OFIARACH KATYNIA. Funkcjonariusze UB a potem SB gorliwie niszczyli je i ścigali sprawców tego kolportażu.

Jeszcze przez wiele lat kłamstwo katyńskie w Polsce znajdowało się pod ochroną organów państwowych. Społeczne akcje budowy pomników katyńskich , tablic czy innych wyrazów upamiętnienia spotykały się ze zdecydowanym sprzeciwem władz. Znane w całym kraju stały się akcje milicji i funkcjonariuszy SB w latach 80-tych dotyczące niszczenia krzyży-pomników w tzw. Dolince Katyńskiej na cmentarzu powązkowskim w Warszawie.

Dopiero w związku z tzw. PIERESTROJKĄ w 1987 r. utworzono w porozumieniu z ówczesnym przywódcą ZSRR – Michaiłem GORBACZOWEM mieszaną polsko-radziecką komisję historyków do wyjaśnienia „białych plam” we wzajemnych relacjach. W wyniku jej prac i wzajemnych konsultacji – dnia 13 kwietnia 1990 r. podczas wizyty prezydenta RP Wojciecha Jaruzelskiego w Moskwie, Michaił Gorbaczow przekazał mu pochodzące z radzieckich archiwów dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej. PO RAZ PIERWSZY OFICJALNIE PRZYZNAŁ, ŻE ZBRODNI DOKONAŁO NKWD. W komunikacie Agencji TASS, zatwierdzonej wcześniej przez Biuro Polityczne KC KPZR padło stwierdzenie: „Strona radziecka, wyrażając ubolewanie w związku z tragedią katyńską oświadcza, że jest ona jedną z ciężkich zbrodni stalinizmu.” Następnie dn. 14.10.1992r. prezydent Rosji Borys JELCYN polecił przekazać prezydentowi RP Lechowi WAŁĘSIE uwierzytelnioną kopię zbrodniczej uchwały z dn.5.03.1940 r. i kopie innych dokumentów.

Dnia 25 sierpnia 1993 r. w czasie wizyty w Polsce prezydent Borys Jelcyn złożył kwiaty pod Krzyżem Katyńskim na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach i wypowiedział słowo „WYBACZCIE” - skierowane do obecnych tam przedstawicieli RODZIN KATYŃSKICH.

Jednocześnie w latach 1990-1994, w trakcie śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej prowadzonego przez rosyjską Główną Prokuraturę Wojskową – przestudiowano oryginalne dowody zebrane przez Komisję Burdenki i przesłuchano świadków. Ustalono wtedy, że Komisja ta dopuszczała się fałszerstw, by wykazać winę Niemców. W maju 1990 r. znaleziono miejsce ukrycia zwłok jeńców ze Starobielska a z początkiem lipca tego roku groby jeńców z obozu w Ostaszkowie. Potwierdziły to prace ekshumacyjne, przeprowadzone w lipcu i sierpniu 1991 r.


Nawiązując do tytułu książki red. Aleksandry Matuszczyk : „Gdziekolwiek są Wasze prochy”... trzeba tu napisać takie słowa: „POLSKA O WAS PAMIĘTA”.

O naszym rodaku - STEFANIE DYSZYM kultywuje pamięć Rodzina Państwa Dyszych, która przez wiele, wiele lat na Cmentarzu Parafialnym w Sączowie utrzymuje poświęcony mu epigraf na tablicy rodzinnego grobowca.

 

W roku 2000 po wieloletnich trudnych negocjacjach, dzięki ofiarnej działalności ludzi dobrej woli: Polaków i Rosjan /m.in. ze Stowarzyszenia „MEMORIAŁ” /, uroczyście odsłonięto i poświęcono trzy Polskie Cmentarze Wojenne w Katyniu, Miednoje i Charkowie, - w miejscach, gdzie 60 lat temu NKWD ukryło zwłoki zamordowanych jeńców. Natomiast Polski Cmentarz Wojenny w Kijowie-Bykowni otwarto 21.09.2012 r

Wcześniej, dla upamiętnienia ofiary ich życia w imię Niepodległości Polski – dn.11.11.1976 r. prezydent RP na Uchodźstwie w Londynie Stanisław Ostrowski nadał Zbiorowo Order Virtuti Militari wszystkim żołnierzom polskim zgładzonym w Katyniu i innych nieznanych miejscach kaźni. W 1986 r. uhonorowano ich wszystkich Krzyżem Kampanii Wrześniowej 1939 r.


Prezydent RP Lech Kaczyński dn. 5.10.2007 r. mianował pośmiertnie 11 generałów i admirała oraz 77 pułkowników i komandora na wyższe stopnie Awanse wojskowe i służbowe otrzymali pośmiertnie również wszyscy pozostali oficerowie, żołnierze i funkcjonariusze. Nazwiska awansowanych odczytano 9 i 10.11.2007 r. w Warszawie w trakcie uroczystości „Katyń Pamiętamy-Uczcijmy Pamięć Bohaterów”.

Dnia 14.11.2007 r. SEJM RP IV kadencji ustanowił przez aklamację dzień 13 kwietnia DNIEM PAMIĘCI OFIAR ZBRODNI KATYŃSKIEJ.

Trzeba również odnotować, że dnia 26.11.2010 r – ROSYJSKA DUMA PAŃSTWOWA podjęła uchwałę potępiającą zbrodnię katyńską stwierdzając, że materiały, które przez wiele lat były przechowywane w tajnych archiwach nie tylko ujawniają skalę tej strasznej tragedii ale także dowodzą, iż zbrodnia katyńska została dokonana z bezpośredniego rozkazu Stalina i innych radzieckich przywódców.

Jest naszą powinnością sprawić, by pamięć o tej strasznej zbrodni, będącej naszą narodową tragedią - stała się częścią europejskiej i światowej historii. Bo tylko wtedy zbrodnia ta może stać się przestrogą dla przyszłych pokoleń. Dlatego na świecie, gdziekolwiek żyją Polacy – ufundowano wiele pomników i tablic, poświęconych pamięci rodaków, ofiar zbrodni katyńskiej. Obecnie w Polsce istnieją one w prawie każdym większym mieście.

W Katowicach, na placu Andrzeja – Pomnik Ofiar Katynia odsłonięto 24.05.2001 r. Natomiast dnia 24.05.1997 r. bp sosnowiecki Adam Śmigielski ustanowił będziński kościół p.w. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny na tzw.”Syberce” - Sanktuarium Polskiej Golgoty Wschodu. Jest to pierwsza tego typu świątynia – pomnik męczeństwa Polaków na Wschodzie, powstała z inspiracji ks. Zdzisława Peszkowskiego, kapelana Rodzin Katyńskich, byłego jeńca z obozu kozielskiego.


Pomnik Ofiar Katynia  na pl. Andrzeja w Katowicach /Fot.Jan Mehlich/                      Sanktuarium  "Golgoty Wschodu" w Będzinie                               Ks. Zdzisław Peszkowski

 

W 2007 r. nakręcono wstrząsający dramat filmowy p.t.”Katyń” Andrzeja Wajdy. Uważa się, że film jest wyrazem hołdu dla Ojca reżysera – kpt. Jakuba Wajdy /zdjęcie poniżej/, który w kwietniu 1940 r dostał się do niewoli sowieckiej i padł ofiarą zbrodni katyńskiej.


Dnia 10.04.2010 r. w Katyniu miała się odbyć uroczystość obchodów 70 rocznicy zbrodni, z udziałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i przedstawicieli Rodzin oraz wszystkich stanów Polski, / m.in. żołnierzy, polityków, adwokatów, księży, lekarzy /, którzy reprezentowali zamordowanych w 1940 r. Nie doszła ona do skutku z powodu katastrofy samolotu Tu-154 w Smoleńsku, w której zginął prezydent wraz z wszystkimi 95 osobami na pokładzie.

Na zakończenie przywołam raz jeszcze motto umieszczone na początku:

„KATYŃ - TO SŁOWO MILCZENIE. DOTYKAJĄC TEGO SŁOWA DOTYKA SIĘ NAJWIĘKSZEJ ZBRODNI I NAJWIĘKSZEJ RANY, NAZYWANEJ GOLGOTĄ WSCHODU”.

Cóż powiedzieć więcej? Wymowa tego milczenia pozostanie w sercu i sumieniu każdego z nas.

 

Michał Kuna

/Korzystałem z wiadomości internetowych oraz z książki Ks. Zdzisława Jastrzębca Peszkowskiego p.t. „Wspomnienia jeńca z Kozielska"

i red. Aleksandry Matuszczyk p.t. „Gdziekolwiek są Wasze prochy”... a także z „Księgi Cmentarnej Miednoje” tom1./

 

 

Tytułem uzupełnienia :


Z inicjatywy Stowarzyszenia "Brynica" z Dobieszowic, Fundacji "Zwiastun" z Bobrownik oraz Michała Wolnego z Dobieszowic

12 kwietnia 2017r. w Kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Dobieszowicach odbyła się

UROCZYSTA MSZA ŚWIĘTA

w intencji mieszkańców wsi obecnie należących do Gminy Bobrowniki, którzy zostali zamordowani przez Sowietów w 1940r. w Katyniu, Miednoje, Charkowie i innych miejscach kaźni.

Nabożeństwo  odprawił  proboszcz parafii - ksiądz Wosik, zaś uroczystą oprawę sprawiła asysta honorowa pocztów sztandarowych: wojskowego - z Garnizonu Bytom i policyjnego -  z KPP w Będzinie, a także pieśni wykonywane przez Chór męski z Dobieszowic.
Na mszę, oprócz mieszkańców gminy, przybyli przedstawiciele organizacji społecznych i stowarzyszeń, szkół i władz samorządowych.
Rangę uroczystości podkreślała obecność Komendanta Garnizonu Bytom -  majora Andrzeja Kaczmarzyka i przedstawiciela Komendanta Powiatowego Policji - nadkomisarza Rafała Bańskiego.

Relacja fotograficzna oraz obszerne fragmenty mszy świętej oraz ceremonii zakończenia uroczystości na stronie Bobrowniki TV - zobacz!

 

Poniżej przedstawiamy listę oficerów Wojska Polskiego  i funkcjonariuszy Policji Państwowej, którzy pochodzili z miejscowości gminy Bobrowniki, lub pełnili tutaj służbę do1939r.,  którzy  zamordowani zostali przez Sowietów w 1940 r. w Katyniu, Charkowie, Twerze i innych miejscach kaźni:

 

Oficerowie Wojska Polskiego:


Por. Jan BĄTOREK z Dobieszowic

syn Jana i Franciszki z Pasierbów, ur. 9 VII 1910r.  w Kidowie. Nauczyciel w szkole powszechnej w Dobieszowicach, pow. będziński. W 1937r. przeniesiony z 75 do 74 ppoficer 74 pp, Zamordowany w Katyniu, w 1940r.

 

Por. Marian PAWEŁCZYK z Bobrownik

syn Antoniego i Marianny z Olszówków, ur. 29 XI 1905r.  w Bobrownikach k. Będzina.
Uczeń seminarium nauczycielskiego. Absolwent kursu w BPRPiech. (1929). Przydzielony do 27 pp. Ppor. mianowany od 1 I 1932, por. 1 I 1937. Nauczyciel w Krzepicach, następnie w Częstochowie. Żonaty, miał syna Włodzimierza. Zamordowany w 1940r. w Katyniu.

 

 

Por. Wacław STASIAK z Bobrownik


syn Jana i Katarzyny z Węgrzeckich, ur. 23 VIII 1906r. w m. Kichary, pow. sandomierski. Absolwent SPRPiech. (1928). Podczas ćwiczeń rezerwy dca plut. Mianowany ppor. rez. ze starsz. 1 I 1931, przydzielony do 11 pp, mąż nauczycielki w Bobrownikach zamordowany w Charkowie w 1940r.

 

 


Funkcjonariusze Policji Państwowej:


Przodownik Stefan BARTUSIK z Bobrownik

syn Tomasza i Józefy z Oparów, ur. w Bobrownikach, w 1895r. komendant posterunku na wschodzie Rzeczypospolitej. Zamordowany na Ukrainie w 1940r.

 

 

Przodownik Tadeusz BOCHENEK


syn Jana, ur. w 1898 w Gołonogu. W policji od 1923r. We wrześniu 1939 komendant Post. w Bobrownikach pow. będziński. Odzn. BKZ.

Zamordowany w 1940r. w Twerze (Miednoje).



Przodownik Jan CIEŚLA z Bobrownik

syn Józefa i Łucji z Nowaków, ur. 18 VII 1892 w Bobrownikach. W policji służył od 1919r. m.in. w Kdzie Pow. w Będzinie. Przod. mian. 1 IV 1934r. Od 2 X 1936r. do września 1939r. kier. komisariatu w Będzinie. Zamordowany w 1940r. w Twerze (Miednoje).

 

Starszy posterunkowy Władysław CIEŚLA z Bobrownik

syn Pawła i Franciszki z Bartusików, ur. 6.I. 1907r. w Bobrownikach. 1.X. 1933r. przyjęty do Policji Państwowej jako posterunkowy. W 1937r. przydzielony do służby w Pruszkowie. Podczas kampanii wrześniowej wycofał się na wschód, docierając do Lwowa. Aresztowany przez NKWD we Lwowie. Zamordowany w 1943r przez NKWD - pochowany na cmentarzu w Kijowie - Bykowni.

 

 

Posterunkowy Stefan DYSZY z Sączowa

syn Tomasza i Anastazji, urodzony 10 grudnia 1901r. w Sączowie. W policji od 1929r. Co najmniej od 1935r. służbę pełnił w powiecie będzińskim, we wrześniu 1939r. w Komisariacie w Sosnowcu. Odznaczony MPzaW. Zamordowany w 1940r. w Twerze (Miednoje).

 

Posterunkowy Jan GŁĄB

syn Grzegorza i Marianny z Surmów, ur. 11 III 1888r. w Głąbiu. W policji od 1919r. Ostatnio służbę pełnił w woj. kieleckim, m.in. na Post. w Kolosach pow. pińczowski (do 2 VII 1935r.).
We wrześniu 1939r. na Post. w Sączowie pow. będziński. Zamordowany w 1940r. w Twerze (Miednoje).

 

 

Starszy posterunkowy Stanisław KAIM z Sączowa

syn Mikołaja i Anny z Wieczorków, ur. 7 IV 1902r. w Sączowie. W policji od 1929r. We wrześniu 1939r. służbę pełnił na Post. w Proszowicach pow. miechowski. Odzn. BKZ. Zamordowany w 1940r. w Twerze (Miednoje).


 


Starszy posterunkowy Stanisław KATOLIK

syn Tomasza, ur. w 1900r. Ostatnio służbę pełnił w policji pow. będzińskiego – 17 X 1937r. przeniesiony z Post. w Grodźcu na Post. w Sączowie i tam nadal we wrześniu 1939r. St. post. mian. w 1937r. Zamordowany w 1940r. w Twerze (Miednoje).

 

---------------------------------------------------------------------------------------------

 

Organizatorzy uroczystości, zaproponowali by msze święte z okazji Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej stały się w naszej Gminie tradycją i były odprawiane co roku - 13 kwietnia, kolejno w najbliższych latach, w różnych kościołach naszej Gminy. 

W odpowiedzi na ten apel, Stowarzyszenie: "Siemonia - Przeszłość  Teraźniejszość Przeszłość podjęło się organizacji uroczystości  patriotyczno-religijnej z okazji Dnia Ofiar Zbrodni Katyńskiej w 2018r.

Tak więc - 15 kwietnia 2018r. w kościele parafialnym pw. Wszystkich Świętych w Siemoni odbyła się uroczysta msza święta w intencji mieszkańców sołectw Gminy Bobrowniki, zamordowanych bestialsko w Katyniu, Miednoje, Charkowie i innych miejscach kaźni w 1940r.

Nabożeństwo odprawił ks. Rafał Stępniewski - dyrektor Domu Św. Józefa w Będzinie. Natomiast uroczystą oprawę mszy sprawiła asysta honorowa pocztów sztandarowych Komendy Policji Powiatowej w Będzinie a także strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Siemoni i Wymysłowie oraz Koła Gospodyń Wiejskich i uczniów Szkoły Podstawowej w Siemoni. Dopełnieniem uroczystości były wzruszające pieśni naszego chóru parafialnego.

 

Kościół pw. Wszystkich Świętych w Siemoni.

 

Relacja filmowa i fotograficzna z przebiegu uroczystości dostępna jest na stronie portalu Bobrowniki TV.

 

 

Podziękowanie

Mieszkańcom Gminy Bobrowniki, przedstawicielom organizacji społecznych, stowarzyszeń, dyrektorom, nauczycielom i uczniom, a także przedstawicielom władz samorządowych różnych szczebli, w imieniu organizatorów, bardzo serdecznie dziękuję za przybycie i udział w nabożeństwie oraz za modlitwę za naszych rodaków, którym odebrano życie, za to, że byli Polakami.

Bardzo serdecznie dziękuję ks.Rafałowi Stępniewskiemu za uroczyste odprawienie mszy świętej i homilię, która na pewno na długo pozostanie w naszej pamięci.

Dziękuję za asystę honorową w formie pocztu sztandarowego komendantowi Policji Powiatowej w Będzinie inp. Arkadiuszowi Więckowi a także funkcjonariuszom Komendy Powiatowej w Będzinie i Komendantowi Komisariatu w Wojkowicach oraz naszym strażakom z Ochotniczej Straży Pożarnej w Siemoni i Wymysłowie, Kołu Gospodyń Wiejskich oraz uczniom Szkoły Podstawowej w Siemoni. Na ręce organisty - Pana Marcina Kocota, składam podziękowania dla chóru,którego pieśni uświetniły uroczystość.

Szczególnie serdecznie dziękuję Pani Jolancie  Holzheimer - dyr. Szkoły Podstawowej w Siemoni, nauczycielom, katechetce oraz uczniom i rodzicom, za udział i ogromny wkład w organizację uroczystości. Pani Oldze Pasamonik dziękuję za zaprojektowanie plakatów i zaproszeń na uroczystość.

Dziękuję Fundacji "Zwiastun" oraz Panu Henrykowi Wadowskiemu za dokumentację filmową i fotograficzną oraz za publikację na portalu Bobrowniki TV. Wszystkim, którzy nas wspierali i służyli pomocą jeszcze raz pięknie dziękuję!

Joanna Waler - prezes Stowarzyszenia "S-PTP "

KATYŃ - to słowo - milczenie. Dotykając tego słowa, dotyka się największej zbrodni i największej rany"  - tak przed laty mówił ks. prof. Krzysztof Pawlina.

Dziś, nie musimy już milczeć  – ale powinniśmy pamiętać!

Szczególnie o ofiarach z sołectw naszej gminy. Dlatego jeszcze raz przypominamy nazwiska oficerów Wojska Polskiego i funkcjonariuszy Policji Państwowej, pochodzących z miejscowości gminy Bobrowniki zamordowanych  bestialsko w 1940 r. w Katyniu, Charkowie, Twerze i innych miejscach kaźni, abyśmy na zawsze zachowali je w pamięci naszej i przyszłych pokoleń. Cześć Ich Pamięci!

Oficerowie Wojska Polskiego:

Porucznik Jan BĄTOREK - ur. w miejscowości Kidów w 1910r. - nauczyciel w Dobieszowicach, oficer 74 Pułku Piechoty,  zamordowany w Katyniu

Porucznik Marian PAWEŁCZYK - ur. w Bobrownikach w 1905r. - nauczyciel w Krzepicach i Częstochowie, oficer 27 Pułku Piechoty,   zamordowany w Katyniu

Porucznik Wacław STASIAK - ur. w miejscowości Kichary w 1906r. - nauczyciel w Bobrownikach, oficer 11 Pułku Piechoty, zamordowany w Charkowie

 

Funkcjonariusze Policji Państwowej:

Przodownik Stefan BARTUSIK - ur. w Bobrownikach w 1895r. - komendant posterunku na wschodzie Rzeczypospolitej, zamordowany na Ukrainie

Przodownik Tadeusz BOCHENEK - ur. w Gołonogu w 1898r.  - we wrześniu 1939r. komendant posterunku w Bobrownikach, zamordowany w Twerze

Przodownik Jan CIEŚLA - ur. w Bobrownikach w 1892r. - zamordowany w Twerze
Starszy posterunkowy Władysław CIEŚLA - ur. w Bobrownikach w 1907r. - zamordowany przez NKWD, pochowany w Kijowie -Bykowni

Posterunkowy Stefan DYSZY -  ur. w Sączowie w 1901r. - zamordowany w Twerze.

Posterunkowy Jan GŁĄB - ur. w Głąbiu w 1888r. - we wrześniu 1939r. pełnił służbę na posterunku w Sączowie, zamordowany w Twerze.

Starszy posterunkowy Stanisław KAIM - ur. w Sączowie w 1902r. -  zamordowany w Twerze.

Starszy posterunkowy Stanisław KATOLIK - ur. w 1900r.-  we wrześniu 1939 r. pełnił służbę na posterunku w Sączowie, zamordowany w Twerze
 
Drukuj PDF

POWSTANIEC STYCZNIOWY

KSIĄDZ SERAFIN WOJCIECH SZULC Z SIEMONI

 

Rozbiory Polski (1772r./ 1793r./1795r.) -  to okres w dziejach Polski i Litwy, kiedy Rzeczpospolita Obojga Narodów utraciła za sprawą Rosji, Prus i Austrii części swojego terytorium na ich rzecz pod groźbą użycia siły.

W wyniku trzech rozbiorów poszczególni zaborcy zagarnęli:

Rosja – 462 tys. km2 tj. ok. 82% terytorium Rzeczypospolitej w granicach z 1772r. i ok. 5,5 mln mieszkańców,

Prusy – 141 tys. km2 tj. ok. 7% terytorium i ok. 2,6 mln mieszkańców

oraz Austria, która zagarnęła  130 tys.km2 tj. ok. 11% terytorium i ok. 4,2 mln mieszkańców.

W 1807r. Polska uzyskała namiastkę niepodległości w formie utworzonego Księstwa Warszawskiego, które w 1815r. przekształcono  w niesuwerenne Królestwo Polskie formalnie związane unią personalną z Rosją.

Rozbiory te, z upływem czasu wywołały bierny i czynny opór wyrażający się m.in. poprzez powstania narodowe.

Powstanie Listopadowe przeciw Rosji wybuchło w nocy z 29 na 30 listopada 1830r. a zakończyło się 21 października 1831r. Zasięgiem swoim objęło Królestwo Polskie i część ziem zabranych (Litwę, Żmudź i Wołyń).  Po jego stłumieniu cesarz Mikołaj I Romanow wypowiedział słowa : „Nie wiem czy będzie jeszcze kiedy jakaś Polska, ale tego jestem pewien, że nie będzie już Polaków.” Tak się jednak nie stało.

Pomimo licznych represji wybuchło Powstanie Styczniowe – polskie powstanie narodowe przeciwko Imperium Rosyjskiemu – ogłoszone manifestem z dnia 22 stycznia 1863r., wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy. Spowodował je głównie narastający terror rosyjski wobec Polaków. Powstanie wybuchło 22.01.1863r. w Królestwie Polskim i 1.02.1863r. na Litwie – trwało do jesieni 1864r. Zasięgiem objęło tylko ziemie zaboru rosyjskiego: tj. Królestwo Polskie i ziemie zabrane.

Genezę powstania i jego przebieg opisało już wielu pisarzy -  przeczytamy o tym także w każdym podręczniku szkolnym Historii Polski. Zachęcam czytelników aby sięgnęli po tego typu lektury – może to przynieść mnóstwo satysfakcji, natomiast kontynuacja szczegółów w niniejszym opracowaniu przekroczyłaby jego ramy. Warto zauważyć, że w ocenach większości historyków, Powstanie Styczniowe było  największym polskim powstaniem narodowym!

Na ówczesnej arenie międzynarodowej powstanie spotkało się z powszechnym poparciem opinii publicznej. Miało ono charakter wojny partyzanckiej, w której stoczono ponad 1200 bitew i potyczek. Przez oddziały powstańcze przewinęło się ok. 200 tys. ludzi.

Niestety, mimo początkowych sukcesów zakończyło się klęską powstańców, których kilkadziesiąt tysięcy zostało zabitych w walkach, blisko 1 tysiąc straconych (przez rozstrzelanie lub powieszenie), około 38 tysięcy skazanych na katorgę lub zesłanych na Syberię a ok. 10 tysięcy wyemigrowało.

Aresztowani w wyniku zdrady i straceni zostali członkowie Rządu Narodowego: Romuald Traugutt (ostatni dyktator powstania) oraz Rafał Krajewski, Józef Toczyski, Roman Żuliński i Jan Jeziorański. Po bitwach Rosjanie zabijali pojmanych powstańców, palili miejscowości, które udzieliły im schronienia,  dokonywali rzezi ludności cywilnej. Niszczono dobra kultury, rujnowano kościoły a księży podejrzewanych tylko o sprzyjanie powstańcom zabijano lub zsyłano na katorgę. Na Litwie zginęło ok. 10 tysięcy szlachty polskiej na ogólną liczbę 40 tysięcy.

W 1868 r. wprowadzono nakaz prowadzenia ksiąg parafialnych w jęz.rosyjskim, setkom miast wspierających powstanie odebrano prawa miejskie – doprowadzając je do upadku. Skasowano wszystkie klasztory katolickie w Królestwie, które były głównymi ośrodkami polskiego oporu . Skonfiskowano ponad1600 majątków ziemskich, oddając je na licytację lub obdarowując nimi oficerów rosyjskich. Rozpoczęto długotrwałą oraz intensywną rusyfikację, już w r.1867 zniesiono resztę autonomii Królestwa Polskiego, nazywanego odtąd Krajem Przywiślańskim.

Zaczął się trudny do przetrwania okres w życiu narodu polskiego, trwający ponad pół wieku do czasu odzyskania niepodległości w 1918r.

Szczególną rolę w zachowaniu w świadomości Polaków poczucia własnej tożsamości a także swojej odrębności kulturowej w tym okresie spełniały pieśni patriotyczne (np.” Marsz, marsz, Polonia”- pierwotny tytuł „Marsz Czachowskiego”) i religijne (np.”Boże, coś Polskę”...) - powszechnie znane i wykonywane – oczywiście w sposób konspiracyjny. Utrzymywały nas w przekonaniu, że „jeszcze Polska nie zginęła”. Także różnego rodzaju literatura historyczna i patriotyczna (gazety, książki), mimo grożących represji,  kolportowane były przez wiele, wiele lat „ pod strzechy” nielegalnie, "ku pokrzepieniu serc" !

Z pokolenia na pokolenie przekazywane były (również ustnie) opisy bitew i legendy powstańcze z głęboką wiarą, że niepodległa Polska jeszcze się odrodzi. Bez tej wiary i nadziei tych, którzy odeszli przed nami oraz bez ich żarliwości, trudów, męczeństwa i ofiary - nie udałoby się odzyskać Ojczyzny i zbudować ją w obecnym kształcie.

Trwały ślad minionych wydarzeń pozostawiły liczne utwory literackie, powstałe w późniejszym okresie (m.in. E. Orzeszkowa - ”Nad Niemnem”, M. Dąbrowska - ”Noce i dnie”, St. Żeromski - ”Wierna rzeka”czy M. Rodziewiczówna - ”Pożary i zgliszcza”) , poezje, malarstwo czy inne dzieła muzyczne.


Marszałek Polski Józef Piłsudski wychowywany był przez dom rodzinny w wielkim poszanowaniu dla tradycji powstańczej. Kształtował tożsamość wojska i narodu na fundamencie pamięci o powstańcach styczniowych. Zaraz po odzyskaniu niepodległości przez Polskę przyznał weteranom prawo do noszenia munduru Wojska Polskiego. Już w 1919r. ustawowo wszyscy oni otrzymali I stopień oficerski (a oficerowie odpowiednio wyższe awanse) oraz przyznano im stałą pensję i możliwość zamieszkania w utworzonych specjalnie dla nich schroniskach opiekuńczych.


SIEMONIA może być dumna ze swojego RODAKA - PATRIOTY, który marzenia o wolnej Polsce realizował poprzez czynny udział w powstaniu styczniowym. Dobrze zasłużył się wtedy Bogu i Ojczyźnie.


Oto losy i historia życia KSIĘDZA BERNARDYNA  - SERAFINA WOJCIECHA SZULCA z Siemoni.

 

Za wstęp do jego biografii niechaj posłuży odpis z księgi urodzonych i ochrzczonych w 1831 r. w parafii Siemonia, poz.39 :

„Działo się we wsi Siemonia dnia siedemnastego kwietnia tysiąc osiemset trzydziestego pierwszego roku o godzinie dwunastej w południe stawił się STANISŁAW SZULC, lat czterdzieści sześć  liczący włościanin w Siemoni zamieszkały, w obecności JANA PEŁKI lat trzydzieści sześć , i JÓZEFA NOWAKA, lat trzydzieści siedem mających włościan w Siemoni zamieszkałych, i ukazał nam dziecię płci męskiej urodzone w Siemoni w domu pod numerem trzydziestym trzecim dnia szesnastego kwietnia roku bieżącego o godzinie szóstej wieczór z jego małżonki PETRONELI z RUDZKICH lat czterdzieści  mającej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym odbytym nadane zostało imię WOJCIECH, a rodzicami chrzestnymi jego byli FRANCISZEK JURCZYŃSKI i FRANCISZKA MAŁOTOWA. Akt ten stawionemu i świadkom przeczytany, przez nas tylko podpisany został, gdyż stawający i świadkowie pisać nie umieją. Ksiądz JAKUB GARBACZYŃSKI Pleban Siemoni.”

Po edukacji podstawowej w jednej z okolicznych szkół - w 1849r. Wojciech Szulc wstąpił do zakonu braci mniejszych (bernardynów) i odbył roczny nowicjat w klasztorze w Przyrowie k/Częstochowy, gdzie przyjmuje imię zakonne SERAFIN. Następnie (do 1857r.) uczył się filozofii i teologii w klasztorach bernardynów w Kaliszu i Warszawie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1855r. i po ukończeniu studiów seminaryjnych był kaznodzieją w Górze Kalwarii (od 1857r.), potem w Warcie (ok.1860-61r.), w Kaliszu (1863) a następnie bardzo krótko, w Złoczewie.

Do powstania styczniowego przyłączył się już na początku lutego 1863r. Nie jest jasne, czy decyzja ta była spontaniczna, podjęta podczas pobytu w rodzinnych stronach czy też zaplanowana już wcześniej, jako wyraz i przykład patriotycznej postawy wśród licznej grupy młodych zakonników i księży. Został kapelanem w oddziale Apolinarego Kurowskiego. Trzeba pamiętać, że funkcja kapelana w oddziale powstańczym to przede wszystkim sprawowanie posługi kapłańskiej w zakresie zadośćuczynienia potrzeb religijnych, opieka duszpasterska zwłaszcza w obliczu zagrożenia życia, ale też w razie potrzeby pomoc sanitarno- medyczna , formacja etyczno-moralna oraz kulturalno-oświatowa a także współpraca z dowództwem np. w zakresie aprowizacji. To ostatnie zadanie przychodziło ks.Szulcowi tym łatwiej, że ludność była przyzwyczajona do kwest bernardyńskich.

Po zwycięskim ataku Kurowskiego na Sosnowice (późniejszy Sosnowiec) - (5.II.) i utworzeniu administracji narodowej na tzw. trójkącie granicznym między Prusami,  Austrią i Królestwem, przybywa do różnych miejscowości Zagłębia Dąbrowskiego. Swoimi prostymi i pełnymi zapału kazaniami przyciągał młodzież do powstania a ludność wiejską i małomiasteczkową usposabiał do niego życzliwie. Między innymi w rezultacie przemówienia wygłoszonego do Żydów w Będzinie pomogli oni ks. Szulcowi w nabyciu obuwia i odzieży dla powstańców, a ponadto złożyli 10 tys.złp. na potrzeby walczących. Później wraz z oddziałem Kurowskiego udał się przez Olkusz do Ojcowa, gdzie rozbito obóz a ks. Szulc z częścią oddziału został rozlokowany w Skale.

Kolejne wydarzenie to bitwa z wojskiem rosyjskim pod Miechowem (17.II.) , która zakończyła się klęską i rozproszeniem oddziału. Wycofując się z resztkami powstańców w kierunku Galicji – ks. Szulc po drodze spotkał ppłk. Teodora Cieszkowskiego i wraz z nim udał się do Krakowa. Tu wraz z innymi rozbitkami wstąpił do oddziału powstańczego pod komendą Wincentego Wanerta i w jego szeregach poszedł przez Michałowice do zgrupowania tworzonego przez gen. Mariana Langiewicza w Goszczy. Został tam kapelanem pułku pod komendą Wanerta.

Dalszy bitewny szlak tego pułku to Sosnówka, Miechów, bitwa na drodze do Pińczowa i pod Grochowiskami (18.III). Po tym – chory wówczas ks. Szulc wraz z innymi powstańcami przedostaje się na teren Galicji.  Tam, przed aresztowaniem uchronił go strój zakonny i proboszcz przygranicznej parafii, który przyjął go na plebanię dla poratowania zdrowia. Po wyzdrowieniu ks. Szulc udaje się do Tarnowa, gdzie nawiązuje kontakt z mjr Andrzejem Łopackim organizującym w Galicji nowy oddział powstańczy tzw. galicyjski. Bezpośrednio po Wielkanocy (7.IV) przeprawił się z nim przez Wisłę do Połańca. W Brodach przyłączył się jako kapelan do oddziału Dionizego Czachowskiego. Powodowany troską o właściwe traktowanie żołnierzy interweniował w tych sprawach u dowódców - niekiedy przekraczając swoje duszpasterskie kompetencje i narażał się na konflikty ze zwierzchnikami. Odnotowane jest, że posiadał wielkie poparcie zarówno wśród „masy żołnierskiej” jak i wśród wielu oficerów co sprawiało, że konflikty zazwyczaj kończyły się polubownie.

Po klęsce pod Ratajami (11.VI.) i przemarszu oddziału Czachowskiego do Krakowa – ks. Szulc ponownie zachorował i dopiero z początkiem sierpnia tego roku przyłączył się znów do powstania, tym razem na terenie woj. kaliskiego. Został kapelanem w oddziale gen. Edmunda Taczanowskiego a następnie przeszedł pod rozkazy płk. Franciszka Kopernickiego, wówczas naczelnika wojennego woj. kaliskiego. Otrzymał tam misję werbowania ludzi do powstania: przejechał okolice Piotrkowa, Sieradza i Wielunia – lecz jego akcja nie przynosiła pożądanych rezultatów, gdyż powstanie już chyliło się do upadku.

Ścigany przez Rosjan, którzy wyznaczyli nagrodę pieniężną za jego głowę – ks. Szulc przekroczył granicę pruską pod Wieruszowem. Przez Śląsk przybył z początkiem listopada 1863r. do Krakowa i zamieszkał w klasztorze Bernardynów pod Wawelem. W styczniu 1864r. dołączył raz jeszcze do powstańczych oddziałów na terenie dawnego woj. krakowskiego.

Po ostatecznym wygaśnięciu powstania wraz z innymi powstańcami wyemigrował do Bawarii. Zamieszkał w Monachium, gdzie pracował jako kapłan diecezjalny. Następnie przebywa w Szwajcarii i we Włoszech, skąd dwukrotnie udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, zwiedzając niejako przy okazji również zabytki Egiptu.

Spisuje także swoje wspomnienia z okresu gdy był kapelanem oddziałów powstańczych. Pracę nad swoim pamiętnikiem kończy 15.10.1866r. a więc czasowo bardzo blisko wydarzeń, których był świadkiem - co nadaje temu dokumentowi szczególnej wartości i autentyczności, nie zaburzonej upływem wielu lat.

Opisał tu przebieg powstańczych bitew i potyczek oraz scharakteryzował dowódców działających na terenie woj.krakowskiego i sandomierskiego w okresie od lutego 1863r. do stycznia 1864r. „Pamiętnik kapelana ks. Serafina Szulca”, wraz z innymi, opisującymi wydarzenia z okresu Powstania Styczniowego został wydany w 1868 r. w Paryżu przez Agatona Gillera we wspólnym tomie p.t. „Polska w walce: zbiór wspomnień i pamiętników z dziejów naszego wyjarzmiania.”

Przez lata jako emigrant tułał się po Europie, by w końcu trafić do ziem polskich pod zaborem austriackim (Galicja). Obejmuje kolejno różne funkcje w parafiach Archidiecezji Lwowskiej, jednocześnie zmieniając dość często miejsce swojego pobytu (można przypuszczać, że na skutek penetracji środowiska przez rosyjskich policyjnych szpiegów, tropiących byłych powstańców). W 1871r. jest wikarym w Lubaczowie a następnie w Busku.

Potem kolejno przebywa jako wikary w : Oleszycach (1872r.), Opryłowcach (1874r.), Skałacie (1875r.) i Jeziernej (1879r.).  Do Pistynia (miejscowość na południowo-wschodnim krańcu Polski, przy drodze z Kołomyji do Kosowa, dawne woj. stanisławowskie – obecnie  Ukraina) trafia po raz pierwszy jako administrator tej parafii w 1880r. opiekując się jednocześnie kościołem w Jabłonowie. Kolejnymi miejscami posługi kapłańskiej ks. Szuca są Mariampol (1881r.) i Kaczanówka (1885r.). Ostatecznie w 1888r. otrzymuje funkcję proboszcza w znanym już sobie wcześniej Pistyniu. Tam też obchodzi (4.03.1905r.) symbolicznie 50-lecie kapłaństwa. Funkcję proboszcza sprawuje tu przez 17 lat, aż do swojej śmierci. Zmarł w wieku 74 lat dnia 7.12.1905 r.

Śmierć księdza Serafina Szulca została odnotowana w „Gazecie Narodowej” z 1905r. następującymi słowami: „Skończył jak żołnierz na posterunku. We wtorek 5 grudnia odprawił jeszcze Mszę Świętą a w czwartek już przyjął ostatnie sakramenta i około 2 po północy zakończył swój żywot, pełen cnót i zasług.”

Został pochowany u wejścia do kościoła rzymsko-katolickiego w Pistyniu. Niestety, grób księdza Serafina Wojciecha Szulca nie zachował się do naszych czasów. Ma to związek z falami mordów i czystek etnicznych dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów pod koniec II Wojny Światowej. Miały one na celu nie tylko całkowite, biologiczne unicestwienie polskich mieszkańców historycznej, polskiej krainy - Pokucia - ale także zatarcie wszelkich śladów polskości na tych terenach. Zabytkowy, drewniany kościół w Pistyniu zostaje spalony a leżący tuż przy nim cmentarz najpierw zdewastowano a następnie całkowicie zniszczono.

Miejsce to zostało później zabudowane przez Ukraińców nowymi budynkami mieszkalnymi, zapewne po to aby pamięć o nim, związaną tak dobitnie z polskością, całkowicie wymazać. Jedynym śladem historii tego miejsca było jeszcze do niedawna kilka, cudem ocalałych krzyży, na łące, miejscu dotąd niezabudowanym – będącym niegdyś fragmentem polskiego, przykościelnego cmentarza.

DO RODZINNEJ SIEMONI KSIĄDZ SERAFIN WOJCIECH SZULC JEDNAK POWRÓCIŁ. . . na kartach tych wspomnień.

Z pamięci ludzkiej, na szczęście, nie zdołano Go „wymazać” więc niech ona trwa przez obecne i następne pokolenia. Zasłużył sobie na to.  Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie.........

Nota bene: Warto przypomnieć, że nasza Diecezja Sosnowiecka ma za swoich patronów dwóch powstańców styczniowych: św. Brata Alberta Chmielowskiego i św. Rafała Kalinowskiego. Udział w Powstaniu miał decydujące znaczenie w Ich życiu. W konsekwencji doprowadził Ich na drogę do powołania zakonnego i kapłańskiego oraz świętości.




Przy opracowaniu powyższego tekstu korzystałem z artykułu Krzysztofa i Dariusza JUREK (wikizagłębie) oraz Wiesława Franciszka MORAWCA (Polski Słownik Biograficzny 1995) (1996 tom 36 / a także z informacji internetowych.

Michał Kuna.

 

Post scriptum:

Po publikacji wyżej przedstawionego materiału otrzymaliśmy mail od ks. Antoniego Więcha z Zabłotowa (Ukraina)


Szczęść Boże!

Jestem proboszczem na Kresach w pobliżu Pistynia - parafii zniszczonej przez banderowców, w której posługiwał do śmierci w 1905 r. wasz ziomek, o. Serafin Szulc.

Wg informacji zawartych w internecie, także na stronie http://www.stowarzyszeniesiemoniaptp.cba.pl, grób tego wielkiego Patrioty miał się nie zachować do dzisiaj.
Naprawdę grób istnieje i czeka na restaurację! Myślę, że to dobra wiadomość dla Państwa. W załączniku przesyłam zdjęcia z Pistynia. Tam na placu przykościelnym,
przed drzwiami wejściowymi został pochowany o. Serafin. Na grobie w formie postumentu z krzyżem widać szablę - symbol powstańca.
Banderowcy zniszczyli tylko głowę orła, reszta zniszczeń to "ząb czasu". 
Pozdrawiam serdecznie i proszę o zainteresowanie się tym tematem. Zapraszam na Kresy
ks. Antoni Więch  - Zabłotów


Temat ratowania tego Miejsca Pamięci Narodowej na Kresach podjęło Stowarzyszenie Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego, które zwróciło się do instytutu Pamięci Narodowej z prośbą o pomoc i wsparcie w ratowaniu tego miejsca i materialnego śladu po wielkim, aczkolwiek zupełnie zapomnianym Polaku. Miejmy nadzieję, że jeszcze uda się ocalić od zapomnienia tę wybitną postać polskiej historii.

 

 

 


 
Drukuj PDF

Minęła kolejna rocznica zwycięskiej (czwartej) bitwy o Monte Cassino, trwającej od 11.05 do 4.06.1944r., zakończonej zwycięstwem żołnierzy polskich 2 Korpusu Polskiego.  Rankiem 18 maja 1944r. doszło do ostatniego szturmu, w wyniku którego zdobyto atakowane wzgórza otaczające klasztor na Monte Cassino.

Na murach klasztoru załopotała na wietrze biało-czerwona flaga zdobywców. Sukces ten umożliwił późniejsze zajęcie Rzymu. Pięciomiesięczna operacja wojenna (trzy poprzednie bitwy toczyły się od stycznia do marca 1944r.) okazała się najdłuższą i najkrwawszą batalią, jaką przyszło stoczyć aliantom na froncie zachodnim podczas II wojny światowej.

Warto przy tej okazji pamiętać, że wydarzenia z tamtego okresu poprzedził marsz do Ojczyzny Armii generała Władysława Andersa, nazwany przez historyka prof. Normana Daviesa „Szlakiem nadziei”.  Marsz, który trwał 1334 dni przez trzy kontynenty. Wówczas to ok. 120 000 żołnierzy – byłych zesłańców i jeńców wojennych przemaszerowało i przebyło różnymi środkami transportu około 12 500 km z sowieckich łagrów do wytęsknionej Polski. Wraz z wojskiem wyszło z tzw. 'nieludzkiej ziemi” kilka tysięcy cywilów, w tym kobiety i dzieci – wysiedlonych wcześniej z Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej do ZSRR. 

Niestety, nie wszystkim  udało się szczęśliwie powrócić : często ceną za ten powrót była ofiara z własnego życia, ich groby są rozsiane po całym „szlaku nadziei”. Wielu odniosło rany i utraciło zdrowie, wielu z różnych przyczyn zdecydowało na zawsze  pozostać na obczyźnie.

Słowa pieśni o „czerwonych makach”: - ...”przejdą lata i wieki przeminą, pozostaną ślady tamtych dni”.. (w pamięci naszej i przyszłych pokoleń) niechaj stanowią motto tej opowieści o losach polskiego żołnierza - tułacza.

Oto kolejna, historia prawdziwa - starszego sapera ALEKSANDRA PACHUCY, uczestnika tamtych wydarzeń – od roku 1953 mieszkańca SĄCZOWA, któremu dane było powrócić w rodzinne strony.

 

Starszy saper -  ALEKSANDER  PACHUCA

(11.12.1915r. - 01.03.2010r.)


Aleksander Pachuca, syn Adama i Franciszki urodził się 11.12.1915 r. w BĘDZINIE. W 1927 r. ukończył tam Szkołę Podstawową a następnie 3-letnie kursy handlowe. Dnia 20.01.1928 r. rozpoczął zasadniczą służbę wojskową w 5 Batalionie (Baonie) Saperów w Krakowie. Po odbyciu przeszkolenia  został zwolniony ze służby (14.04.1928r.) jako jedyny żywiciel rodziny. W obliczu przewidywanej napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę , w dniu 24.08.1939 r. został ponownie zmobilizowany do 5 Baonu Saperów w Krakowie jako saper. Brał udział w walkach pod Pszczyną w ramach działań przewidzianych dla swojej jednostki.


Przebieg II wojny światowej zwłaszcza w jej początkowej fazie wymusił na wielu polskich żołnierzach, a także na ludności cywilnej swoisty rodzaj wędrówek, często poza granice Polski. Przed przeważającymi siłami najeźdźców Wojsko Polskie wycofywało się w kierunku południowym i wschodnim. Jedni przedzierali się na Zachód przez Rumunię, Węgry i Jugosławię do Syrii i do Francji. Inni - jak w przypadku Aleksandra PACHUCY - wycofywali się przez Wieliczkę,Tarnów, Rzeszów, Zamość, Włodzimierz Wołyński i Łuck.

19.09.1939 r. grupa ta została okrążona i rozbrojona w okolicach Łucka przez wkraczającą Armię Czerwoną. Obowiązujący wówczas pokojowy traktat polsko-rosyjski został złamany. Oznajmiono im, że dla tych, którzy zechcą wrócić do swoich miejsc zamieszkania – zostaną podstawione pociągi: jeden w kierunku na Warszawę, drugi na Kraków. W rzeczywistości - po załadowaniu się żołnierzy, pociągi konwojowane przez czerwonoarmistów ruszyły dalej na Wschód, przekraczając granicę polsko – rosyjską.

Pierwszy etap to Szepetówka (powiatowe miasto na Podolu Kamienieckim w obwodzie Winnickim, obecnie na Ukrainie, obwód Chmielnicki), gdzie NKWD utworzyło w 1939 r.  jeniecki obóz przejściowy. Kolejny obóz, do którego trafił Aleksander PACHUCA znajdował się w Nowogrodzie Wielkim - w północno - zachodniej Rosji nad rzeką Wołchów. Następnie przetransportowano ich w okolice Krzywego Rogu (miasto we wschodniej Ukrainie). Tam utworzono obóz jeniecki, którego uczestnicy pracowali w kopalni rudy manganu – w miejscowości Marganiec, odległej od obozu ok. 8 km. Praca trwała tam do wiosny 1940 r. W maju 1940 r. obóz został zlikwidowany a jeńców przewieziono do miasteczka Kotłas (pod Moskwą).

Dalej, tym razem transportem wodnym przez rzekę Dźwinę i Wyczegdę przemieszczono ich do łagru w tajdze, w autonomicznej republice Komi (w okolicach Archangielska,w północno-wschodniej europejskiej części Rosji). Należy dodać, że ponad 70% tego terenu zajmowały lasy a ok.15% bagna . Jeńcy pracowali tam przy piłowaniu pni drzewnych.

Wiosną 1941r. zostali przesiedleni do kolejnego obozu (brak nazwy) gdzie pracowali przy budowie nasypu kolejowego.

Pod koniec czerwca 1941r. doszło do najazdu Niemiec hitlerowskich na Związek Radziecki (22.06.1941r.).  Na mocy porozumienia między rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Związku Radzieckiego (tzw. układ Sikorski – Majski z dnia 30.07.1941 r.) wszyscy polscy jeńcy wojenni (oraz osoby deportowane) zostali zwolnieni (amnestia) z możliwością wstąpienia do tworzącego się polskiego wojska. Już bez konwoju, na własną rękę dotarli do obozu przejściowego pod Moskwą (w Wiaźmie).

Kilka dni później przewieziono ich do miejscowości Tatiszczewo w obwodzie Saratow, gdzie formowała się Armia Polska. Z napływającej ze wszystkich stron Rosji fali byłych łagierników utworzono tam 5 Kresową Dywizję Piechoty (5KDP), której dowódcą został generał bryg. Mieczysław Boruta - Spiechowicz. Dnia 15.09.1941 r. dowódca Armii – gen.Władysław Anders w obecności gen.  Bogusza-Szyszko i gen. Boruty-Spiechowicza dokonał przeglądu formujących się oddziałów. Datę tą uznaje się za dzień powstania 5 Dywizji.

Aleksander PACHUCA został przydzielony do 5 Baonu Saperów - pod dowództwem kpt. inż. Ignacego Grucy. W pierwszej kolejności przystąpiono tam do stworzenia warunków umożliwiających przezimowanie wojska. Nadchodziła bowiem zima, która na stepach nadwołżańskich bywa zazwyczaj bardzo surowa. Wykopano tzw.”ziemlanki” i postawiono namioty oraz zainstalowano przeróżne rodzaje piecyków opalanych drewnem. Jednocześnie rozpoczęto intensywne szkolenia wojskowe mimo, że strona radziecka notorycznie nie wywiązywała się z przyjętych zobowiązań w zakresie dostaw wyżywienia, umundurowania, broni i sprzętu.

Założeniem polskiego dowództwa było, że tworzone na ziemi rosyjskiej wojsko polskie przystąpi do walki z Niemcami, gdy tylko Armia Czerwona odeprze wroga do granicy Polski.

Niestety, w lutym 1942 r. zamiast przybliżyć się do Polski - Dywizję przeniesiono do Uzbekistanu a potem jeszcze dalej, do Kirgizji – do miejscowości Dżałał-Abad (Dżalalabad)  w okolice granicy chińskiej. Tam nadal prowadzono szkolenia wojskowe i kursy samochodowe, chociaż warunki bytowe żołnierzy nie uległy poprawie.


Kirgizja - maj 1942r.                                                                      Jerozolima - 15.10.1943r.

Nadeszło lato o temperaturach przekraczających +40 st.C. Żołnierze nie byli przyzwyczajeni do tak ekstremalnego klimatu. Mnożyły się więc zachorowania, zjawiskiem masowym było pojawienie się przypadków groźnych chorób zakaźnych (żółtaczka, dezynteria a zwłaszcza malaria) dziesiątkujących szeregi wojska. Niedożywienie i brak witamin oraz wyniszczenie organizmów w poprzednim, jenieckim okresie życia zrobiły swoje. Mimo tego, władze radzieckie nieustannie naciskały na Dowództwo Armii Polskiej, aby Dywizję wysłać niezwłocznie na front - nie bacząc na stan zdrowia, braki w wyszkoleniu, uzbrojeniu i wyposażeniu żołnierzy, manipulując przy tym dostawami umownego ekwipażu. Naturalnie, dowódca Armii nie wyraził na to zgody, ponieważ w takim stanie kontakt bojowy z dobrze wyposażonym wrogiem doprowadziłby do unicestwienia Dywizji w bardzo krótkim czasie.

Ostateczne rozwiązanie problemu nastąpiło dopiero w sierpniu 1942r. -  stosownie do zawartego porozumienia między sojusznikami (szczególnie na wniosek strony brytyjskiej a zwłaszcza W.Churchilla). Zwrócono cały wojskowy sprzęt stronie radzieckiej i wojsko polskie przetransportowano pociągami nad Morze Kaspijskie do portu w Krasnowodsku.

Planowano m.in użyć przeszkolonych, przemundurowanych i dozbrojonych jednostek polskich do ochrony infrastruktury pól naftowych na Bliskim Wschodzie. W Krasnowodsku – 5 Dywizja została przeładowana na statki, którymi dotarła do portu Pahlevi w Persji (obecnie Iran). Trudny okres w życiu żołnierzy Armii Polskiej na ziemiach Związku Radzieckiego został zakończony.

W Pahlevi nastąpiła gruntowna kwarantanna całej Dywizji i kompletne, nowe umundurowanie: począwszy od skarpetek aż po furażerki plus hełm tropikalny. Wkrótce nastąpił kolejny etap podróży Dywizji: wojsko załadowano na samochody i przewieziono przez Persję (Iran) do Iraku, koło miasteczka Khanaqin (Chanankin) - na pustyni.


Irak -  Aleksander Pachuca w środku.                                                          

I znów dokuczliwe upały oraz burze piaskowe uprzykszały żołnierskie życie: zajęcia szkoleniowe odbywały się tylko rano i wieczorem. Z początkiem wiosny 1943 r. znów nastąpiła zmiana: wojsko zostało przewiezione na pustynne tereny w pobliżu miasta Kirkuk. Tam odbywało się szkolenie ze sprzętem saperskim i dalsze szkolenie kierowców .

Aleksander PACHUCA został oddelegowany na kurs motocyklowy, po którym wrócił do swojej kompanii. Dnia 21.07.1943r.  weszła w życie nowa organizacja armii. Armia Polska na Wschodzie została przemianowana na 2 Korpus Polski z odpowiednią reorganizacją wchodzących w jego skład jednostek.

Dalszy okres Aleksander Pachuca tak opisuje w swoich „Wspomnieniach sapera”:

..."Rozpoczęły się manewry po wertepach pustyni. Temperatura w słońcu dochodziła do + 60 st.C. Tak mijało lato. Pod koniec lata znów zwinęliśmy obóz i przenieśliśmy się do Palestyny, w rejon miasta Gaza.Tu dalej odbywaliśmy szkolenia a następnie manewry z udziałem wszystkich jednostek stacjonujących w Palestynie. Poligonem ćwiczeń była cała Palestyna, którą zjechałem wzdłuż i w poprzek.  Po zakończeniu tych manewrów nastąpił odpoczynek. Odbyliśmy wtedy pielgrzymkę do miejsc kultu Chrystusa, zwidzając Jerozolimę, Betlejem, Ogród Oliwny i inne.”....

Tak mijały kolejne dni żołnierskiego trudu... jak to w wojsku: patrole, służba wartownicza,ćwiczenia i różnego rodzaju szkolenia.

Dalej Aleksander Pachuca wspomina:... ”Nadeszły moje piąte, poza krajem, święta Bożego Narodzenia. Wieczerzę wigilijną spożyliśmy przy wspólnym stole, tęskniąc za rodziną, Ojczyzną, bez tradycyjnej choinki. W drugi dzień Świąt 1943 r.wyjechaliśmy do Libanu i Syrii na ćwiczenia wysokogórskie. Stacjonowaliśmy w okolicy miasta Tripoli w Libanie. Po zakończeniu ćwiczeń, omijając Palestynę, przez pustynie Jordanii, Kanał Sueski udaliśmy się do Egiptu. Zatrzymaliśmy się na pustyni w pobliżu miasta o nazwie Ismailia. Był koniec stycznia 1944 r.”...

W połowie marca 1944 r. po zdaniu sprzętu Dywizję przewieziono do Port Saidu u wylotu Kanału Sueskiego na Morze Śródziemne i załadowano na statki transportowe. Dnia 20 marca 1944r.  w szóstym dniu podróży dopłynęli do Włoch, do portu Taranto. Następnie wojsko przewieziono do obozu w południowych Włoszech – w Kalabrii.  Tam przekazano im nowy sprzęt i broń. Po okresie instruktażu, docieraniu pojazdów itp. - w kwietniu, Dywizję przeniesiono na północ w rejon umocnień hitlerowskich pod MONTE CASSINO i zakwaterowano w Acquafondata, przed wzniesieniami okalającymi dolinę rzeki Liri przepływającej koło miasteczka Cassino (i wpadającej do rzeki Rapido). Rozpoczęły się przygotowania do decydującej walki z Niemcami. W przygotowaniach do bitwy bardzo ważna rola przypadła oddziałom saperskim 2 Korpusu Polskiego. W pierwszej kolejności musieli zbudować nowe oraz poprawić istniejące drogi dla stanowisk, które przejęli Polacy.

5 Kresowy Batalion Saperów, w którym służył Aleksander PACHUCA dowodzony był wówczas przez ppłk.Józefa Hempla. Przed bitwą poszczególne kompanie tego Baonu otrzymały szczegółowe zadania: rozbudowa dróg służących do zaopatrywania 5 KDP w rejonie Acquafondate i w innych pobliskich rejonach a także przygotowanie wysuniętych składnic materiałów saperskich. Jednym z głównych zadań, jakie 5 Baon Saperów otrzymał przed samym natarciem było wyznaczenie patroli ścieżkowo-szturmowych dla batalionów piechoty, które musiały wykonać prace przy rozminowywaniu pozycji wyjściowych. Dnia 11 maja (tuż przed bitwą) saperzy 5 Baonu wykonali na rzece Rapido bród, który umożliwił przejazd lekkich pojazdów. Naprawiono również 7 mostów uszkodzonych ogniem artylerii niemieckiej. Prace te wykonywano pod ciągłym ostrzałem. Nie sposób wyliczyć w tym opracowaniu wszystkich działań saperskich przed i w w czasie bitwy. Zarówno wszystkie prace przygotowawcze poszczególnych jednostek oraz przebieg samego natarcia doskonale ilustruje i dokumentuje bogata literatura wspomnieniowo-dokumentacyjna oraz liczne archiwalia.

Kpt. Feliks Grochowski – dowódca kompanii, w której służył Aleksander PACHUCA – został przydzielony w maju 1944r.  do sztabu dowództwa 5 Baonu Saperów. Aleksander PACHUCA został odkomenderowany do jego dyspozycji jako goniec motocyklowy.

Po wąskich i krętych ścieżkach górskich, po prowizorycznych drogach w trudnych warunkach terenowych – z nieustannym narażeniem utraty życia z powodu ostrzałów nieprzyjacielskich – Aleksander PACHUCA przewoził meldunki i rozkazy oraz wszystko to, czego wymagała sytuacja i czego nie można było dostarczyć innym sposobem. Po drodze mijał wielokrotnie napisy ostrzegawcze umieszczane na poboczach przez dowcipnych kolegów: „Nie bądź głupi, nie daj się zabić”. Kilkakrotnie „otarł się o śmierć” i dwukrotnie uległ wypadkom podczas służbowej jazdy motocyklem (w dniach natarcia pod Bolonią).

Jak sam wspominał – w czasie kampanii włoskiej przejechał na motorze ok.20 tys.mil- tj. około 32 tys. km. Jednocześnie, w razie potrzeby i wg rozkazu wykonywał wszystkie czynności żołnierskie i saperskie, które były nałożone na jego jednostkę.

Po zdobyciu Monte Cassino walki trwały nadal. Dnia 19 maja 1944r. zdobyto San Angelo,  a brygada pancerna mając wolną drogę wjechała do doliny rzeki Liri. Potem padło miasteczko Piedimonte, a 25 maja Polacy zdobyli Monte Cairo. Droga na Rzym dla oddziałów wojsk sprzymierzonych została otwarta.

W bitwie o Monte Cassino, twierdzy uważanej przez Niemców za „ nie do zdobycia” - samych Polaków zginęło 924, rannych zostało 2930 i wielu zaginionych.  Poległych chowano początkowo w Acquafondato, skąd następnie ekshumowano ich na miejsce wiecznego spoczynku - na budowany z udziałem polskich saperów cmentarz w pobliżu góry Monte Cassino i klasztoru św. Benedykta.

Dodać należy, że już pod koniec maja 1944r. po zdobyciu masywu Monte Cassino – wydzielony z 5 Baonu Saperów pododdział został skierowany na wzgórze 575 (rejon niezwykle krwawych walk) z zadaniem postawienia „Krzyża Pomnika 5 Kresowej Dywizji”. Miały go utworzyć elementy podporowe osadzone w betonowej podstawie. Praca była b. ciężka ze względu na brak możliwości dojazdu sprzętu na szczyt. Na odcinku 300 m 16 saperów nosiło na swoich barkach ważące ponad 100 kg elementy. W hołdzie czynu wojennego i poległym z 5 Dywizji !


Cmentarz Polski pod Monte Cassino - 1945r.                    Saperzy przy pomniku 5 Kresowej Dywizji Piechoty na wzgórzu 575.

Bari (Włochy)- 10.06.1944r.

Po krótkim odpoczynku po bitwie zapadła decyzja, że główne uderzenie frontu w pościgu za Niemcami pójdzie nad Adriatykiem, od Pescary aż po linię Gotów - kolejny, ufortyfikowany bastion obrony niemieckiej. W lipcu rozpoczęły się znów ciężkie walki o wzgórze Monte Dela Crescia a następnie zdobyto ważny port nad Adriatykiem – Ankonę (18.07.1944r.)

Lato minęło szybko, zwłaszcza, że wojsko było w ciągłym marszu w kierunku północnym. Operacje adriatyckie pozostawiły na ziemi włoskiej kolejny, polski cmentarz wojskowy: w Loretto.

Trzecia faza wojny we Włoszech to bitwa o Bolonię.  Tym razem w zupełnie odmiennych warunkach terenowych – w górach apenińskich. Błotniste, kręte drogi wiły się serpentynami, mosty wisiały nad przepaściami. Wycofujący się Niemcy powysadzali mosty, w związku z czym nasi saperzy mieli znów pełne ręce roboty i to niejednokrotnie pod ostrzałem nieprzyjacielskiej artylerii. Chociaż zima nie sprzyjała działaniom wojennym na większą skalę, choć piechota we współdziałaniu z artylerią z trudem zdobywała górę za górą to jednak doszła w walkach do Castrocarro. Przez długie tygodnie polskie Dywizje: 3 Karpacka i 5 Kresowa doszły do rzeki Senio i tu przywitała ich wiosna 1945r. Znad Senio Polacy przystąpili do natarcia na Bolonię, która zamykała dolinę Padu – w zaciętych bojach zdobywając Castel Bolognese a następnie na drodze do Bolonii miasteczko Imola. Zakończenie wojny dla 5 Baonu Saperów nastąpiło w miejscowości Faenza.

Proces demobilizacji i rozformowania wojsk polskich we Włoszech przebiegał w kilku etapach czasowych i terytorialnych. Z początkiem czerwca 1946 r. przewieziono ich do Anglii z Neapolu przez Morze Śródziemne i cieśninę Gibraltar, Ocean Atlantycki do portu Liverpool. Przemieszczano ich z obozu do obozu w różnych częściach Wielkiej Brytanii. Wszystkich chętnych do powrotu do Polski zgrupowano w obozie pod Londynem, gdzie nastąpiło załatwianie formalności i oczekiwanie na możliwość powrotu do kraju.

W tym czasie, tytułem rekompensaty - każdy były żołnierz Polskich Sił Zbrojnych otrzymał (na konto bankowe) 30 funtów, następnie ubranie cywilne oraz umundurowanie wojskowe na własność z plecakiem i workiem wojskowym na rzeczy osobiste.

Z początkiem czerwca 1947 r. Aleksander PACHUCA wyjechał z grupą rodaków do Szkocji, gdzie w porcie Glasgow wsiedli na statek, którym po 6 dniach dopłynęli do Gdańska (10.06.1947r.) Dnia 13 czerwca 1947r. witał się z matką i kolegami na stacji w Katowicach.

Odpoczywał w rodzinnym domu przez miesiąc, a następnie rozpoczął pracę w hucie im. F.Dzierżyńskiego w Dąbrowie Górniczej.

Ożenił się 24.02.1948r. (żona Filomena z d. Gruszka), przeniósł się do Sączowa w 1953r. i podjął pracę w Kopalni Piasku Podsadzkowego „SIEMONIA” a potem „Kuźnica Warężyńska”. Po przepracowaniu 29 lat przeszedł na emeryturę w 1977r. korzystając z Ustawy o Kombatantach II Wojny Światowej. Był inwalidą II grupy.


Wojnę ukończył jako starszy saper. Mianowano go na stopień kaprala 10.10.1978r. (zdjęcie powyżej) a następnie na stopień starszego kaprala 01.10.1981r. oraz na stopień plutonowego 07.05.1999r. rozkazem Komendanta WKU. Brał udział w działalności koła ZBOWiD w Bobrownikach, uczestniczył w spotkaniach z młodzieżą, utrzymywał kontakty z kolegami - kombatantami.

15.06.1986r.- spotkanie kombatantów.

maj1999r.

Odszedł na zawsze dnia 01.03.2010 r. i spoczywa na cmentarzu parafialnym w Sączowie.


 

Uhonorowany został odznaczeniami - 

polskimi :

Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino /nr 25714/,
Krzyżem Zasługi z Mieczami,
Medalem Wojska,
Medalem za udział w Wojnie Obronnej 1939 r.,
Krzyżem Czynu Bojowego PSZ na Zachodzie

brytyjskimi :

The 1939-1945 STAR
The War medal 1939-1945
ITALY STAR

Po wojnie otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i Srebrny Krzyż Zasługi.


Z literatury wspomnieniowej wynika, że kombatanci Polskich Sił Zbrojnych  na Zachodzie z posiadanych odznaczeń szczególnym sentymentem wyróżniali otrzymany PAMIĄTKOWY KRZYŻ MONTE CASSINO. Z inicjatywy prof.Witolda Żdanowicza*
oraz wg jego pomysłu - wizerunek tego odznaczenia widnieje na wielu nagrobkach zmarłych uczestników tej batalii. Umieszczono go również na nagrobku ś.p. Aleksandra Pachucy. Jest on symbolem pamięci tamtych dni pod Monte Cassino, gdzie ś.p.Aleksander Pachuca  zostawił, w służbie Polski,  cząstkę swojego życia. 

* Profesor zw. dr hab. Politechniki Wrocławskiej i PAN Witold Żdanowicz (ur. 8.08.1923r. - zm. 2.09.2008r.)
Wybitny fizyk i pionier badań nad ogniwami krzemowymi w Zakładzie Fizyki Ciała Stałego PAN w Zabrzu. Po przejściu na emeryturę został edytorem i współautorem monografii: "Śląsk - pamięci Monte Cassino" i "Monte Cassino - Ancona-Bolonia" oraz edytorem antologii poezji poświęconej żołnierzom polskim walczącym podczas II wojny światowej na froncie włoskim.

W monografii "Śląsk - pamięci Monte Cassino" zdołał upamiętnić prawie 3200 nazwisk frontowych kolegów, którzy po wojnie powrócili do Polski. Pod koniec lat 70-tych zainicjował w Zabrzu budowę monumentalnego pomnika poświęconego Bohaterom Monte Cassino. Opiekował się i przyjaźnił z kombatantami i ich rodzinami przez wiele lat. Pasja ta wynikała z jego bogatej historii życiowej: w 1940r. wraz z całą rodziną został deportowany na Syberię a w 1942 r. wstąpił do Armii Gen. Władysława Andersa. Przeszedł cały jej szlak bojowy uczestnicząc także w bitwie o Monte Cassino.


Oni walczyli dla nas a my mamy obowiązek pamiętać o tym teraz i zawsze, przekazując pamięć o nich następnym pokoleniom.

Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie.... My pamiętamy!

 

Przy opracowaniu tego artykułu Pan Michał Kuna korzystał z opublikowanych „Wspomnień sapera” A.Pachucy oraz z pomocy Jego córki Pani Zofii Zbroińskiej,  a także z dostępnej literatury i wiadomości internetowych. Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum Pani Z.Zbroińskiej, która wyraziła zgodę na ich publikacje. Serdecznie dziękujemy!!!

 
Drukuj PDF

Niezwykłe biografie.....


OPOWIEŚĆ O GENERALE BRONI  - LEONIE BERBECKIM

I JEGO ŻONIE  - ZOFII JACYNA - JATELNICKIEJ.

 


Leon Piotr Berbecki urodził się 28.07.1874 r na Kalinowszczyżnie (dzisiaj dzielnica mieszkaniowa Lublina) jako najstarszy syn wielodzietnej rodziny.

(ur.  28.VII.1874r. -  zm. 23.III. 1963r.)

Ojciec FELIKS - pracował jako oficjalista (rządca-zarządca) majątków ziemskich. W miarę powiększania się rodziny – szukając lepszych warunków pracy przenosił się coraz bardziej na wschód. Ostatecznie osiedlił się  w MYSZOWIE (obecnie wieś na Ukrainie, w obwodzie wołyńskim), gdzie zarządzając czterema folwarkami osiągnął dochody w wysokości 400 rubli rocznie. Dało to przede wszystkim, możliwość zorganizowania i opłacenia nauki dorastającym dzieciom.

Chociaż oboje rodzice posiadali osobiste i rodzinne tradycje patriotyczne (udział w powstaniach) - wychowaniem oraz sprawami kształcenia dzieci a także prowadzeniem gospodarstwa domowego zajmowała się głównie matka ANIELA. To właśnie ona wywarła znaczący wpływ na kluczowe postawy życiowe syna Leona. Niestety, po jej śmierci w 1889 r. skończyły się wszelkie nadzieje na kontynuowanie nauki. Warunki materialne były ciężkie. Na utrzymanie licznej rodziny nie wystarczała już roczna pensja ojca.

Po ukończeniu 4 klas progimnazjum (gimnazjum obejmujące tylko kilka niższych klas) w Hrubieszowie - Leon w celu zapewnienia pomocy młodszym braciom, wybrał karierę  wojskową, wstępując w 1891r. jako ochotnik do carskiego 44 pułku piechoty,  a następnie do szkoły junkierskiej w Łucku. Ukończenie jej dawało możliwość, po dwóch latach bezpłatnych studiów – na pełnym utrzymaniu rządowym, zostać oficerem i otrzymać gażę 45 rubli miesięcznie (tj. 540 rubli rocznie).  Była to szansa na realną pomoc dla rodzeństwa i to, w stosunkowo krótkim czasie.

Jak postanowił tak zrobił. Po złożeniu egzaminów końcowych w szkole wojskowej (a także uzyskaniu eksternistycznej, cywilnej matury w gimnazjum w Żytomierzu -1898r.) Leon Berbecki spędził kilka lat na służbie w armii rosyjskiej.

Ciekawostką jest, że drogę na świąteczne przepustki z Łucka do domu w Myszowie - młody ochotnik dla oszczędności odbywał pieszo (67 km) - jednocześnie zaprawiając się do przyszłych, długich marszów.

Na podkreślenie zasługuje jego nieprzeciętna pasja do zdobywania wiedzy w trybie samokształcenia: w trakcie służby wojskowej razem z kilkoma kolegami opanował w ciągu paru lat - 32 dyscypliny naukowe na poziomie uniwersyteckim m.in. z dziedziny matematyki i fizyki, prawa, filozofii i psychologii, nauk biologicznych. Nauczył się także czterech języków obcych. Zakończenie tych studiów w tzw.”kółku samokształceniowym” zaowocowało w czerwcu 1901r. wniesieniem prośby o zwolnienie z armii do rezerwy z powodu „zmienionych okoliczności rodzinnych”. W tym samym 1901 roku, już jako cywil zdał egzamin konkursowy i został studentem Instytutu Technologicznego w Charkowie. Dla zabezpieczenia sobie bytu – studia łączy z pracą zarobkową jako wykładowca kursów przygotowujących przyszłych nauczycieli szkół powszechnych oraz udziela korepetycji.

Po dwóch latach studiów zmobilizowano go do Armii Imperium Rosyjskiego (3.01.1903r.) a następnie w wyniku wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej (8.02.1904r.) zostaje wysłany na front na Daleki Wschód (Kraj Ussuryjski, Mandżuria). Bierze tam czynny udział w krwawych walkach (6-krotnie w walce wręcz) m.in. jako dowódca kompanii piechoty w stopniu kapitana (awansowany 1.03.1904r.) . Był kilkakrotnie ranny i wielokrotnie odznaczany.

Po zakończeniu wojny (6.09.1905r.) przeszedł w stan spoczynku i podjął przerwane studia w Charkowskim Instytucie Technologicznym. Ukończył je z odznaczeniem w 1911r. uzyskując tytuł inżyniera-technologa.

W trakcie pobytu w Charkowie zaangażował się aktywnie w podziemny polski ruch niepodległościowy. Działał w PPS-Frakcja Rewolucyjna oraz w Polskiej Organizacji Wojskowej – Wschodnia Ukraina. Za działalność niepodległościową wśród żołnierzy Polaków skazany został na dwa lata zesłania (karę mu skrócono). Po powrocie, założył konspiracyjną Polską Szkołę Oficerską i prowadził w Charkowie w latach 1909 – 1912 tajne szkolenie oficerów Polaków. Wraz z Leonem Wasilewskim i żoną Zofią redagował konspiracyjne pismo „Do szeregu”. W 1911r. był współzałożycielem i pierwszym komendantem tajnego skautingu na tamtym terenie. W 1912r. działało już 7 drużyn skautów w większych miejscowościach Ukrainy Wschodniej.

Jako inżynier podjął pracę w firmach elektrycznych w Charkowie (w fabryce AEG a następnie Siemens-Schuckert). W 1913r.  przeniósł się do SOSNOWCA, gdzie otrzymał kierownicze stanowisko w walcowni „Milowice”(obecnie firma „Timken” - łożyska toczne i Fabryka  Butli Technicznych „Milmet” S.A.) oraz w hucie „Puszkin” (obecnie nie istnieje, a po 1945r. zabudowania przejęły Zakłady Naprawcze Sprzętu Wiertniczego w dzielnicy Dębowa Góra). Prowadził nadal działalność niepodległościową na terenie ZAGŁĘBIA DĄBROWSKIEGO.

Drugiego sierpnia 1914r. kawaleria austriacka zajęła nagle Sosnowiec i Dąbrowę Górniczą. Szybko wycofujące się oddziały rosyjskie nie zdążyły ogłosić mobilizacji i wręczyć mu wezwania mobilizacyjnego. Był to początek PIERWSZEJ WOJNY ŚWIATOWEJ. Wielu Polakom żyjącym od lat pod zaborami Austrii, Niemiec i Rosji po raz kolejny zaświtała iskierka nadziei na odzyskanie Ojczyzny.

W trzy tygodnie po wybuchu wojny Leon Berbecki otrzymał polecenie od władz PPS zwerbowania kompanii w liczbie ok. 150 osób bezrobotnych, głównie hutników z terenu Sosnowca i Dąbrowy Górniczej (z powodu wojny fabryki były zamykane). Kompanię przetransportowano do Nowego Targu, gdzie została włączona do formowanego batalionu uzupełniającego piechoty. Na jego czele stanął z rozkazu Józefa Piłsudskiego – Leon Berbecki. Tak zaczęła się jego żołnierska służba w Legionach Polskich.

ppłk. Leon Berbecki - ok. 1916r.


Na przełomie lat 1914/1917 pełni szereg odpowiedzialnych funkcji dowódczych i bierze udział w ciężkich walkach -  m.in. wraz z w/w „zagłębiakami” (w grudniu1914r.) w bitwie pod Łowczówkiem. Jako dowódca 5 pułku piechoty Legionów odbył z nimi kampanię kielecko – lubelsko – wołyńską. Był 3- krotnie ranny: pod Ożarowem i na Wołyniu – pod Kostiuchnówką i w rejonie Maniewicz. 5 Pułk wraz ze swoim dowódcą w licznych walkach okrył się wielką sławą wojenną. Józef Piłsudski nadał mu nazwę : „ piąty pułk zuchowatych Berbeckiego".

Stał się wzorem dowódcy i legendą dla podwładnych : zaczęto tworzyć i śpiewać o nim pułkowe pieśni. Był człowiekiem prawego charakteru, o głębokim poczuciu sprawiedliwości.  Żołnierze kochali go przede wszystkim za wielką znajomość ich psychiki, potrzeb i trosk oraz za prawdziwie ojcowską opiekę nad nimi.

Warto dodać, że w Kostiuchnówce (wieś w dorzeczu Styru na Wołyniu – Ukraina), gdzie odbyła się najcięższa bitwa Legionów Polskich z okresu I wojny światowej – znajduje się polski Cmentarz Legionowy,  którym opiekują się m.in. harcerze z Chorągwi Łódzkiej ZHP. To stąd corocznie harcerze polscy biorą „Ogień Niepodległości”, który potem przewożą do Warszawy, aby w Stolicy podczas uroczystości Święta Niepodległości w dniu 11 listopada, złożyć go w trakcie Salwy Honorowej na Grobie Nieznanego Żołnierza.

Podczas krwawych bojów pod Kostiuchnówką (4-6.07.1916r.) prowadzonych przeciwko oddziałom rosyjskiego Korpusu Armijnego – ppłk Leon Berbecki szczególne wyróżnił dowódcę 8 kompanii porucznika Aleksandra Zygmunta MYSZKOWSKIEGO za brawurowy szturm na bagnety na pozycję wroga, co umożliwiło potem przebicie się z okrążenia i odwrót całego pułku.

Aleksander MYSZKOWSKI (ranny w tej bitwie) urodził się 28.02.1892 . w MYSZKOWICACH (obecnie sołectwo w Gminie Bobrowniki), gdzie posiadał wówczas tzw. „resztówkę” - kilkuhektarowy folwark ziemski. 1 stycznia 1929 roku Prezydent RP, Ignacy Mościcki nadał mu stopień pułkownika. Po zakończeniu II wojny światowej przebywał na emigracji. Zmarł w 1956r.

Polska odzyskuje niepodległość 11 listopada 1918r. a Leon Berbecki nadal służy w Wojsku Polskim: dowodzi kolejno grupami operacyjnymi „Bełz i „Bug” (od grudnia 1918r. do marca 1919r.) i  w konflikcie zbrojnym z nacjonalistami ukraińskimi o przynależność państwową Galicji Wschodniej, zamieszkanej przez Polaków i Ukraińców .

Podczas wojny polsko-rosyjskiej objął dowództwo 3 Dywizji Piechoty Legionów (od 7.08.1920r. do 25.091921r.). Na czele dywizji uczestniczył w walkach z bolszewikami na Ukrainie, Łotwie, w uderzeniu znad Wieprza i w bitwie niemeńskiej. Kolejny raz zostaje ranny – dwukrotnie: pod Bełzem i Brzeżanami. Po demobilizacji i przejściu wojska na stopę pokojową zajmował szereg ważnych stanowisk wojskowych: z-ca dowódcy Okręgu Wojskowego w Toruniu, z-ca Inspektora Armii w Wilnie, dowódca Okręgu Korpusu w Grodnie, dowódca Okręgu Korpusu w Toruniu, Inspektor Armii z siedzibą w Warszawie. W czerwcu 1933 r. powierzono mu jednocześnie funkcję prezesa Zarządu Głównego  Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.

Jako Inspektor Armii  (od 25.10.1928r. i dalej przez 10 lat) czynił duże wysiłki na odcinku śląskim, aby obszar Górnego Śląska należycie przygotować do obrony na wypadek zagrożenia. Powierzony mu odcinek inspekcji (ok.200 km) od Cieszyna do Lublińca przemaszerował pieszo  (w ciągu paru lat – dla dokładnego rozeznania właściwości terenu) i wykazał w raporcie do Głównego Inspektora Sił Zbrojnych celowość budowy fortyfikacji w formie osobnych punktów oporu wzdłuż dróg bitych,  z pominięciem zwartej zabudowy i osiedli. Jego koncepcja została zaakceptowana i uwzględniona w planie obrony. Niektóre fortalicje ( różnej wielkości tzw. bunkry) zachowały się do dnia dzisiejszego m.in. na terenie DOBIESZOWIC, WYMYSŁOWA i SĄCZOWA.

Wizytacja budowy Okręgu Warownego "Śląsk"- 1936r. 

Awanse generalskie:

  • generał podporucznik, zatw. 1.05.1920r.  z dniem 1.04.1920r. „z grupy byłych Legionów Polskich”,
  • generał brygady, zweryf. 3.05.1922r. ze starszeństwem z dn.1.06.1919r.
  • generał dywizji, 31.03.1924r. ze starszeństwem z dn.1.07.1923r. i 3 lokatą w korpusie generałów,
  • generał broni, 19.03.1939r. z 1 lokatą w korpusie generałów.

W 1939r. wśród żyjących generałów broni odnotowano tylko pięciu: Leon Berbecki, Józef Haller, Kazimierz Sosnkowski, Stanisław Szeptycki i Edward Rydz -Śmigły, który był jednocześnie awansowany na Marszałka Polski."

Warto  zwrócić uwagę, że na mundurze generała (z lewej strony) znajdują się gwiazdki - odznaczenia za otrzymane w walkach rany.  Jedna z tych ran, otrzymana na Wołyniu, była z gatunku bardzo ciężkich - pierś w okolicy serca przestrzelona na wylot.

Leon Berbecki - 1939r.

Po agresji Niemiec na Polskę Leon Berbecki mimo, że nie otrzymał żadnego formalnego przydziału służbowego (miał już wówczas 65 lat) zgłosił się do Naczelnego Dowództwa, z którym przekroczył granicę rumuńską. Internowany w Rumunii do marca 1941r. został przekazany Niemcom a następnie osadzony w oficerskich obozach jenieckich (oflagach VI A w Dorsten i VI B w Doessel),  gdzie przebywał przez pół roku pod nadzorem Gestapo. Po wyzwoleniu obozu wyjechał do Francji. Do Polski wrócił 7.02.1946r i zamieszkał w Gliwicach.

Czasami zdarzało się jeszcze, że w letnie wieczory z ogródków działkowych dobiegał śpiew: - „My z dywizji trzeciej, Berbeckiego dzieci”... a  cywile - rezerwiści,  rozpoznając generała na ulicy stawali przed nim na baczność.  Oczywiście, przedstawicielom „władzy” bardzo się to nie podobało.

Sprowadzona do Gliwic rodzina znalazła się wkrótce w trudnych warunkach materialnych. Generałowi nie przyznano żadnej emerytury wojskowej, nie miał też szansy na otrzymanie jakiejkolwiek pracy w miejscu zamieszkania. Ostatecznie wyrażono jednak zgodę na zatrudnienie go w charakterze wykładowcy przedmiotów technicznych w Technikum Chemicznym w Sławięcicach (codzienny przejazd autobusem i dalej ok. 7 km na piechotę i podobnie z powrotem). Pracował tam do końca.  Zmarł nagle 23.03.1963r. w Gliwicach w wieku 88 lat. Za sprawą żony urządzono mu pogrzeb katolicki (a nie tzw."państwowy") i pochowano Go w mundurze generalskim.

Posiadał wiele odznaczeń i orderów polskich i zagranicznych, w tym „Virtuti Militari”, „Polonia Restituta”, Krzyż Walecznych czterokrotnie, Złoty Krzyż Zasługi pięciokrotnie i inne  (w sumie ponad 30).

Gen. Leon Berbecki z Janem Kiepurą.

Władze PRL zaliczyły go do grona osób skazanych na zapomnienie,  a także na długoletnie szykany, prześladowania oraz inwigilację całej rodziny przez UB i SB. W IPN w Katowicach  pod sygn. akt Ka 02/159 znajduje się na 338 stronach opis tego procederu (data początkowa:1946r. - data końcowa: 1990r.)

Zmiany ustrojowe w Polsce po 1989r. spowodowały, że nazwano jedną z ulic w Gliwicach jego imieniem i uhonorowano pamiątkową tablicą okolicę jego miejsca zamieszkania, zaś od roku 1996 został patronem śląskich jednostek Wojska Polskiego.


Biografia generała broni Leona Berbeckiego posiadałaby niepełny wymiar,  gdyby nie wspomnieć o jego żonie - Zofii z Jatelnickich Berbeckiej, z którą spędził wspólnie 57 lat życia.


ZOFIA BERBECKA urodziła się 13.07.1884r. w Kowlu, w rodzinie Nicefora Józefa Jacyna-Jatelnickiego, pułkownika armii rosyjskiej i Anny z Wróblewskich.


( ur.   13.VII.1884r. -  zm.  8.II.1970r. ) 

Po ukończeniu w 1901r. gimnazjum w Siedlcach oraz wyższych kursów jęz. francuskiego przy Uniwersytecie w Charkowie (1911r.) oraz w Alliance Francaise w Paryżu (1914r.) podjęła studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Warszawskiego (1918-1922) a następnie na Wydziale Humanistycznym tej uczelni (1929r. i 1933r.), gdzie uzyskała absolutorium.

Od 1901r. pracowała jako nauczycielka -  początkowo w Łucku, później (od 1906r.) w Charkowie, od 1914r. w Szkole Handlowej Józefy Siwikowej (obecnie Liceum im. Emilii Plater) w SOSNOWCU i wreszcie od 1917r. w Warszawie.

W czasie pobytu w Charkowie była członkinią kółek samokształceniowych Korporacji Studentów Polskich, działała w Domu Polskim, współtworzyła drużyny skautowe, Polską Organizację Wojskową i Związek Walki Czynnej. W 1906r. w Charkowie zawarła związek małżeński z Leonem Berbeckim. W latach 1914/1916 współtworzyła Ligę Kobiet, angażowała się w prace Towarzystwa Dobroczynnego i Uniwersytetu Ludowego w Sosnowcu.

Po I wojnie światowej wielokrotnie przeprowadzała się z mężem, aby ostatecznie osiąść w Warszawie. Miała wtedy pod swoją opieką duży zastęp młodzieży: 3 osoby po poległym w 1914r. średnim bracie męża - Janie, 6 osób po zmarłych członkach bliskiej rodziny i 3 osoby z dalszej rodziny. Wszyscy uczyli się  w miejscowych gimnazjach- męskim i żeńskim.

Była członkinią stowarzyszenia „Rodzina Wojskowa” (mieszkając w Toruniu od 1926r. przewodniczyła Oddziałowi  toruńskiemu), natomiast od 1928r. została członkiem Zarządu Naczelnego.

Pracowała także jako członek prezydium Zarządu Głównego, a później jako wiceprezes Polskiego Białego Krzyża. W 1933r. organizowała stowarzyszenie „Rodzin Rezerwistów”. Na lata 1930-1935 została wybrana posłanką na Sejm III kadencji. W 1934r. była radną m. stołecznego W-wy.

W 1936 r. została członkinią prezydium Komitetu Pomocy Zimowej a w rok później wiceprezesem Zarządu Naczelnego Towarzystwa Przyjaciół Młodzieży Akademickiej. W roku 1938 została senatorem V kadencji  (1938-1939).

W czasie okupacji mieszkała w Warszawie, po powstaniu warszawskim była wysiedlona do obozu koncentracyjnego w Pruszkowie wraz z dwójką chłopców (4 i 6 lat), którzy pozostawali pod jej opieką.

Kolejny etap -  to lubelska wieś Piotrowice Małe, gdzie miejscowi gospodarze w zamian za naukę ich dzieci zapewnili Zofii egzystencję do czasu powrotu męża z niewoli.

Postanowieniem Traktatu Jałtańskiego (4-11.02.1945r.)  nastąpiło oderwanie od Polski połowy jej terytorium przez narzucenie tzw. linii Curzona jako granicy polsko-sowieckiej. W wyniku tego podziału wiele osób mieszkających przed wojną na Kresach już tam nie wróciło - tam było już inne Państwo - ZSRR. Rodzina Berbeckich, w zamian za pozostawione na Białorusi rodzinne nieruchomości, otrzymała do zamieszkania od tymczasowego Zarządu Miejskiego poniemiecki domek w Gliwicach przy ul. Puszkina. Wkrótce zaczęli zjeżdżać do niego ocaleni z wojny krewniacy. Większość z nich wymagała opieki medycznej i socjalnej. Były tam osoby chore, poranione, półsieroty oraz dzieci w wieku szkolnym. W sumie - w 6 pokojach zamieszkiwało 14 osób. Tyle mówią suche fakty. Naprawdę nie było łatwo, szczególnie, że chronicznie brakowało zatrudnienia ich opiekunom.

W latach pięćdziesiątych, w godzinach porannych przy ul.Wieczorka w Gliwicach rozlegało się gromkie zawołanie: „ zdrastwujtie Zofia Osipowna”!!! , którym witano ulubioną „Babuszkę” od języka rosyjskiego. Tylko niewielu uczniów (m.in. Technikum Samochodowego) wiedziało wówczas, ile upokorzeń i trudów musiało ponieść tych dwoje starszych ludzi, aby podołać licznym obowiązkom dla utrzymania i poratowania rodziny. Nigdy się nie skarżyli, przeciwnie -  na ich twarzach zawsze widniał życzliwy uśmiech.

Zofia Berbecka odeszła 8.02.1970r. Była odznaczona Orderem Odrodzenia Polski, Krzyżem Niepodległości, dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi i Medalem 10-lecia Polski Ludowej. Została pochowana obok grobu męża Leona na Cmentarzu Centralnym przy ul.Kozielskiej w Gliwicach.


 

WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ IM DAĆ PANIE........ MY PAMIĘTAMY.



Niniejsze opracowanie przygotował na podstawie „Pamiętników...” L. Berbeckiego, artykułów prasowych i wiadomości internetowych oraz osobistych wspomnień Pan Michał Kuna.

Wydawnictwo "Śląsk" -Rok wydania 1959.

 
Drukuj PDF

Wzruszająca historia rodzinna....


Droga moich Dziadków do Polski.


( opowieść rodzinna Pana Michała KUNY )


Swoją opowieść pragnę rozpocząć od informacji o człowieku, który zmienił los moich Dziadków i  któremu zawdzięczam przybycie Ich do Polski z ... dalekiej Rosji. Tym człowiekiem był Pan FRANCISZEK KUROPATWIŃSKI.

Franciszek Kuropatwiński urodził się w Jabłonnie Lackiej na Podlasiu 6.03.1875r. W latach 1893-1898 na Uniwersytecie Warszawskim ukończył Wydział  Matematyki, a  następnie w latach 1898- 1902 studiował mechanikę w Instytucie Technologicznym w Petersburgu.

Pracował między innymi jako: 

-  szef Wydziału Elektrycznego w Południoworosyjskim Towarzystwie Metalurgicznym w Kadijewce - Stachanowie, na Ukrainie ok. 120 km od obecnego Doniecka, (do 1937r. oraz w latach 1940-1978 miasto nazywało się Kadijewka, później Stachanow, na cześć najsłynniejszego  komunistycznego  przodownika pracy),  gdzie wybudował wg własnego pomysłu dużą elektrownię

- szef Wydziału Elektrycznego Grodzieckiego Towarzystwa Kopalń Węgla w Grodźcu ( w latach 1913-1914)

- główny inżynier budowy Centrali Elektrycznej w Juzówce (obecnie Donieck) - w latach 1914-1918

- zawiadowca na Kopalni "Kazimierz" koło Strzemieszyc - w latach 1927-1931.

Jego żona - Maria z Korabiewiczów ( 1875-1961 ) pochodziła z Poniewieża - miasta w północno-wschodniej  części Litwy. 

Zmarł w Gdańsku 25.12.1958r. Spoczywa na Gdańskim Cmentarzu Centralnym "Srebrzysko".

-------------------------------------------

Franciszek Kuropatwiński podczas pobytu w 1913r. w Kadijewce zapoznał się z małżeństwem JANEM (30.09.1884r. - 9.01.1952r.) i Julią (30.07.1892r. - 21.11.1971r.) GUŻAS. Ponieważ Jan i Julia posiadali rodzinne korzenie polskie,  Franciszek wiele opowiadał im o Polsce i nadziejach Polaków na odzyskanie niepodległości. Jan, który urodził się na Litwie Kowieńskiej - w Valatkoniai (parafia Bejsagoła), będącej obok Wileńszczyzny największym skupiskiem Polaków, miał więc zawsze ciekawy temat do rozmów, zwłaszcza, że żona Franciszka - Maria, również  pochodziła z tych stron.

W 1914r. Franciszek wybierał się do Zagłębia Dąbrowskiego, które wtedy leżało w większości w granicach Imperium Rosyjskiego i stanowiło Gubernię Piotrkowską. Władze administracyjne (urzędy), szkolnictwo, policja (tzw. ochrana), waluta ( ruble i kopiejki) - wszystko w wyniku rozbiorów Polski ( 1772r,1773r,1795r.) było rosyjskie - carskie.  Tzw. Królestwo Polskie ( Kongresowe), połączone  unią personalną z Rosją w latach 1815-1832, ograniczone było tylko do 8 dawnych województw.

Rosyjska rewolucja w latach 1905 - 1907 zaowocowała rozprężeniem i niepokojami społecznymi na terenie całego Imperium Rosyjskiego. Dotyczyło to także wschodniej Ukrainy, gdzie powstający przemysł węglowo-energetyczny w okręgu nazwanym później Donbasem, skupiał coraz większe masy ludzkie, ściągające tam ze wszystkich stron w poszukiwaniu pracy.

Z początkiem roku 1914 sytuacja życiowa mieszkańców Kadijewki uległa znacznemu pogorszeniu. Spowodowały ją, powtarzające się coraz częściej niebezpieczne zamieszki w całym regionie i niepokojące wieści o zbliżającym się nieuchronnie konflikcie  pomiędzy  dotychczasowymi sojusznikami ( Rosja, Niemcy, Austria).

Po Świętach Wielkanocnych 1914r. Jan Gużas otrzymał list od Franciszka Kuropatwińskiego, który, w tym czasie znalazł się na krótko w Zagłębiu Dąbrowskim w Grodźcu. List ten, z 12.04.1914r. zawierający opis możliwości zamieszkania i zatrudnienia - stał się dla rodziny Gużasów podstawą do podjęcia bardzo odważnej i szybkiej decyzji o ..... opuszczeniu Kadijewki.



Gużasowie nie dali sobie wiele czasu na zastanawianie. W ciągu zaledwie 3 miesięcy załatwili wszystkie niezbędne formalności, spakowali swój dobytek i ..... na zawsze pożegnali Rosję.

Tuż przed wybuchem I Wojny Światowej (1.08.1914r. Niemcy wypowiadają wojnę Rosji i ta data uznawana jest przez historyków za oficjalne rozpoczęcie wojny), Jan Gużas z żoną Julią - wraz z zaledwie 1-roczną córką Zofią i niewidomą ciocią Wiktorią Gużas  (88 lat) bez większych przeszkód, chociaż podróż trwała około tygodnia,  docierają do Grodźca. Można powiedzieć, że mieli przysłowiowy "łut szczęścia" - zdążyli w ostatniej chwili, gdyż  wkrótce, ze względu na  czas wojenny nastąpiły drastyczne ograniczenia dla ruchu cywilnego i ogromny chaos komunikacyjny.

30.07.1892r. -  21.11.1971r.                                                                                                       30.09.1884r. - 9.01.1952r.

Od tego momentu Ich los związany jest z Polską - mimo, że formalnie prawdziwa Polska nastała dopiero za 4 trudne , wojenne lata - 11 listopada 1918r! Ich pierwsze zapamiętane wrażenia - zwykli ludzie na ulicach, w sklepach - rozmawiają po polsku!!!

Tak powoli życie Ich  zaczęło toczyć się swoim torem. Niebawem, w 1915r. odeszła ciocia Wiktoria (spoczywa na cmentarzu w Grodźcu).

Rodzina Gużasów przez parę lat mieszka w  wynajmowanych pomieszczeniach w Grodźcu i Wojkowicach, a potem kilkanaście w Siemoni. W końcu, po wybudowaniu własnego domu w 1935r. osiedla się na stałe w Myszkowicach.

Ziściły się Jej  marzenia o powrocie do Ojczyzny swoich przodków. Chociaż nie raz zdarzało się, że miejscowi nazywali ich" ruskimi", ze względu na wschodni akcent i niekiedy wadliwą wymowę polskich wyrażeń oraz bardzo dobrą znajomość języka rosyjskiego, ukraińskiego i litewskiego. O ironio losu - wcześniej, tam na Wschodzie - to miejscowi mówili o nich : "ten polak" i "ta polaczka". No, cóż - trzeba było się do tego po prostu przyzwyczaić i ..... zacząć nowe życie. Tak też uczynili. 

Jan Gużas znalazł zatrudnienie w górnictwie jako maszynista. Julia Gużas, po ukończeniu,  już w wolnej Polsce - z wynikiem celującym Szkoły Położnych w Sosnowcu ( 1926r.) została długoletnią , charyzmatyczną położną w rejonie powiatu będzińskiego. Większość narodzin nowych mieszkańców Siemoni w latach 1926-1960 odbyła się z  Jej fachową pomocą.

Córka Zofia ( 26.10.1913r. - 21.12.2006r. ) założyła w 1936r. własną rodzinę z mężem Tomaszem Kuną (13.09.1902r. - 12.02.1995r.), który przez wiele lat pełnił funkcję organisty w Kościele pw. Wszystkich Świętych w Siemoni.

I Komunia Święta Tomasza Kuny - zdjęcie z rodzicami 1912r.


Jan i Julia Gużas oraz Zofia i Tomasz Kuna spoczywają na cmentarzu parafialnym w Sączowie.


Nota bene - wnuk Jana Gużasa - Michał Kuna i wnuk Franciszka Kuropatwińskiego - Piotr, do chwili obecnej utrzymują ze sobą kontakt korespondencyjny.


(Opracowanie - Michał Kuna na podst. m.in: "Słownika biograficznego techników polskich", internetowego polskiego słownika biograficznego, książki "Moja droga do Gdańska" - Stanisława Kuropatwińskiego)

 


Strona 2 z 3